Podkamień koło Brodów

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Nawigacja

Aktualnie online

-> Gości online: 3

-> Użytkowników online: 0

-> Łącznie użytkowników: 610
-> Najnowszy użytkownik: Szolka

Ostatnio Widziani

Wioletta Sloma
2 dni
harry harry
3 dni
Szolka
3 dni
wlodekmp
2 tygodni
swietojanski
2 tygodni

Statystyki

Zdjęć w galerii: 1757
Artykułów: 377
Newsów: 251
Komentarzy: 1438
Postów na forum: 891
Użytkowników: 611

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

05-03-2020 05:38
Album: Dokumenty. Ciekawe skany "podkamienieckich" dok. W. Bieżana: tutaj.

11-05-2013 15:04
Dzięki dostępowi do ksiąg udało się rozpoznać nagrobek Małgorzaty Piątkowskiej oraz Jana i Anny Pleszczuk, Wandy Szymborskiej i Antoniny Szmigielskiej.

20-08-2012 13:21
Indeksy uzupełnione zostały o śluby osób o nazwiskach na literę "T" z lat 1785-1942

09-08-2012 16:26
Uzupełniłem o kolejną notkę z gazety artykuł "O Podkamieniu w prasie"

29-07-2012 12:58
Poprawiłem plan cmentarza - szkoda, że nikt nie zwrócił mi uwagi na błędy na tej stronie.

14-06-2012 14:16
Dzień dobry. Mam naimię Serhij. Jestem z Ukrainy. Na tej stronie internetowej w Liście zamordowanych w Podkamieniu w klasztorze osób znalazłem informację o bracie mojego pra-pradziadka Andrzeja Juzwy.

18-03-2012 20:59
Wizualnie poprawiłem plan Podkamienia: http://www.podkam.
..?page_id=9

24-02-2012 18:50
Przybyło kilka wierszy w dziale "Wiersze i proza".

01-03-2010 18:37
Wzorem strony http://www.olejow.
pl
będę zamieszczał genealogie rodów z Podkamienia, (dostęp dla grupy "Genealogia". Aby przynależeć należy wyrazić taka chęć

01-02-2010 23:22
Poprawiłem trochę listę pomordowanych - ułożona została wg miejsca mordu.

Ankieta


Pamiętaj - Ty też możesz pomóc!!
Wypełnij i wyślij ankietę dot. pomordowanych.
ANKIETA

Stowarzyszenie


A czy Ty zapisałeś/-aś się już do Stowarzyszenia Kresowego Podkamień?
DEKLARACJA

Ankieta

Chciałbym/Chciałabym w najbliższym czasie odwiedzić Podkamień i okolice

TAK
TAK
94% [16 głosów]

NIE
NIE
6% [1 głos]

Ogółem głosów: 17
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 05/07/2021 13:23

Archiwum ankiet

Identyfikacja


Identyfikacja osób

Genealogia


Genealogia Podkamienia

Księgi metrykalne


Księgi metrykalne

I Kataster


Kataster józefiński

II Kataster


Kataster franciszkański

Ostatnie komentarze

Top komentatorzy

Ostatnie zdjęcia

Najczęściej

Najczęściej oglądane:
Liczba obejrzeń: 12,842
Wielki Kamień
Liczba obejrzeń: 11,925
Figurka na nagrobku
Najczęściej komentowane:
Liczba komentarzy: 11
Ułani
Liczba komentarzy: 10
Figura Chrystusa
Najczęściej oceniane:
Liczba ocen: 4
Średnia: 5.00
Na tle pomnika
Liczba ocen: 3
Średnia: 5.00
Klasztor

Newsletter

Aby móc otrzymywać e-maile z Podkamień koło Brodów musisz się zarejestrować.

Warto tam zajrzeć

Zobacz temat

 Drukuj temat
Mordercy Polaków ukraińskimi bohaterami
wojtek orlowski
Nikt nie ocenił jeszcze tego materiału!

Mordercy Polaków ukraińskimi bohaterami

"Ukraińska Dywizja Galicja - oni bronili Ukrainy"; przytacza kontrowersyjny podpis widniejący na rozwieszanych we Lwowie plakatach dzisiejszy Dziennik.

Autorzy akcji, zgromadzeni wokół znanych z nacjonalistycznych uprzedzeń władz miasta, chcą upamiętnić tym samym hitlerowskie jednostki SS Galizien oraz walczących w niej Ukraińców, zapominając przy tym, że wsławiły się one głównie masakrami Polaków - podkreśla gazeta.

Plakaty przedstawiają emblemat noszony przez żołnierzy dywizji - żółtego lwa z trzema złotymi koronami na niebieskim tle. Można je dostrzec niemal w każdym zakątku Lwowa.

Utworzona wiosną 1943 roku 14 Dywizja Grenadierów SS gromadziła głównie ukraińskich ochotników zamieszkujących dawne polskie Kresy Wschodnie. Wsławić się miała przede wszystkim polowaniem na lubelskich partyzantów i licznymi masakrami ludności cywilnej, między innymi mordem dokonanym w lutym 1944 roku na 868 mieszkańcach Huty Pieniackiej, czy masakrą w Chodaczkowie Wielkim, gdzie zabito 862 Polaków.

Po raz kolejny władze Lwowa promują bohaterów o wątpliwej reputacji - podkreśla Dziennik. Przypomina o postawionym 5 marca przy jednej z głównych ulic pomniku dowódcy Ukraińskiej Powstańczej Armii, Romana Szuchewycza, współodpowiedzialnego za krwawe pogromy Polaków na Wołyniu, w których zginęło co najmniej 60 tyś. osób. Wcześniej ukraiński bohater współdowodził sprzymierzonym z hitlerowskimi Niemcami batalionem Nachtigall, który na swym sumieniu posiada pogromy Żydów oraz udział w wyłapywaniu polskiej inteligencji we Lwowie.

Dziennik.pl/mb/www.kresy.pl
 
wojtek orlowski
Blog

O kulcie SS Galizien i o skandalu na KUL 2009-04-16

Wywiad dla "Dziennika" oraz wypowiedź dla "Polska The Times".


Ks. Isakowicz-Zaleski o kulcie SS Galizien
Dziennik, środa 16 kwietnia 2009 r.

"Ukraina robi ze zbrodniarzy kombatantów"
Ks.Isakowicz-Zaleski: Ukraina robi ze zbrodniarzy kombatantów fot. Pawel Ułatowski

"Nie może być tak, że walka z Sowietami oznacza odpuszczenie win" - tak ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski komentuje w rozmowie z DZIENNIKIEM pojawienie się na ulicach Lwowa plakatów z emblematem SS Galizien i podpisem "Oni bronili Ukrainy". Duchowny jednoznacznie ocenia też obecnego prezydenta Ukrainy: "Najwięcej zła w tej sprawie robi sam Juszczenko. Walczy o prawa kombatanckie dla zbrodniarzy."

ARTUR CIECHANOWICZ: We Lwowie pojawiły się plakaty reklamujące dywizję SS "Galizien". Jak ksiądz ocenia podobne kampanie?
Ks. TADEUSZ ISAKOWICZ-ZALESKI*: Żeby doszło do prawdziwego pojednania między Polakami i Ukraińcami należy powiedzieć całą prawdę o tych wydarzeniach, które miały miejsce na kresach wschodnich podczas II wojny światowej. A prawda jest taka, że zbrodni na Polakach dokonywali tam nie tylko Niemcy i Rosjanie, ale też nacjonaliści ukraińscy. Jedni służyli w SS "Galizien", czy pomocniczej policji ukraińskiej i byli na żołdzie niemieckim. Inni - w UPA. Obie formacje dokonywały aktów ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.

Skąd pomysł, by organizować takie akcje?
Po pomarańczowej rewolucji część ugrupowań z zachodniej Ukrainy, na których opiera się pan Wiktor Juszczenko, zaczęła otwarcie gloryfikować zbrodniarzy wojennych. Zaczęto stawiać pomniki, wybielać biografie i wmawiać, że walczyli oni o wolną Ukrainę. Najwięcej zła w tej sprawie robi sam Juszczenko. Walczy o prawa kombatanckie dla zbrodniarzy.

Ale nie można zaprzeczyć, że SS "Galizien" i UPA walczyły z Sowietami.
I to ma ich usprawiedliwiać? To prawda - walczyła. Dywizja SS "Galizien" została nawet rozbita w bitwie pod Brodami w 1944 roku. Ale wcześniej dokonała szeregu aktów ludobójstwa na ludności polskiej. Zarówno na terenie Generalnego Gubernatorstwa, jak i Galicji Wschodniej. Nie może być tak, że walka z Sowietami oznacza odpuszczenie win. Największy paradoks polega na tym, że w momencie kiedy SS-mani są czczeni jako bohaterzy narodowi, na grobach pomordowanych rozsypanych gęsto po całych Kresach Wschodnich nie ma ani pomników, ani krzyży.

Jak Polska powinna reagować na takie akcje?
Protestować. Gdyby dzisiaj w Niemczech jakikolwiek polityk chciał rehabilitacji dowódcy SS Heinricha Himmlera - podniósłby sie krzyk na cały świat. I właśnie dlatego, że chcemy dobrych relacji z Ukrainą, nie możemy przymykać oczu na tego typu działania. Bo ośmiela to tylko do kolejnych tego typu akcji. Jeśli polskie władze nadal będą reagować tak wstrzemięźliwie jak dotychczas, to kult SS będzie się po prostu rozszerzał.

*Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski - historyk Kościoła, wieloletni działacz opozycji antykomunistycznej.


Mordercy Polaków bohaterami Ukrainy
środa 15 kwietnia 2009

Lwów oddaje hołd żołnierzom SS Galizien


"Oni bronili Ukrainy" - takie podpisy widnieją na rozwieszanych we Lwowie plakatach z emblematem hitlerowskiej jednostki SS Galizien. Autorzy akcji upamiętniającej Ukraińców walczących w jej szeregach nie wspomnieli jednak, że SS Galizien wsławiła się głównie masakrami Polaków.

Akcję zorganizowały władze Lwowa, znane ze swych nacjonalistycznych uprzedzeń.

Plakaty z żółtym lwem i trzema złotymi koronami na niebieskim polu - emblemat noszony przez żołnierzy dywizji na lewym ramieniu - można dostrzec dosłownie w każdym zakątku dawnej stolicy Galicji. Napis na "reklamach" wyjaśnia: "Ukraińska Dywizja Hałyczyna - oni bronili Ukrainy".

Utworzona na wiosnę 1943 roku z zamieszkujących dawne polskie Kresy Wschodnie ukraińskich ochotników jednostka 14 Dywizja Grenadierów SS wsławiła się głównie polowaniem na partyzantów na Lubelszczyźnie i licznymi masakrami ludności cywilnej. Najbardziej znane z nich to mord dokonany na 868 Polakach w lutym 1944 roku w Hucie Pieniackiej i masakra w Chodaczkowie Wielkim, gdzie zginęły 862 osoby.


Po raz kolejny władze Lwowa promują bohaterów o wątpliwej reputacji. 5 marca na jednej z głównych ulic miasta stanął pomnik dowódcy Ukraińskiej Powstańczej Armii Romana Szuchewycza. Jako komendant nacjonalistycznej partyzantki Szuchewycz jest współodpowiedzialny za krwawe pogromy Polaków na Wołyniu, w czasie których zginęło co najmniej 60 tys. osób.

Wcześniej Ukrainiec współdowodził sprzymierzonym z hitlerowskimi Niemcami batalionem Nachtigall, którego konto obciążają pogromy Żydów i udział w wyłapywaniu polskiej inteligencji we Lwowie.



Mordercy Polaków z jednostki SS Galizien bohaterami Ukrainy fot. PAP/EPA / MICHAEL MELNYK

Artur Ciechanowicz, Michał Potocki


Skandal na rocznicę Unii Lubelskiej

Tomasz Pompowski, Polska The Times 16 kwietnia 2009 r.

Nie dla doktoratu Wiktora Juszczenki. Ostry protest i oburzenie wyraziły środowiska kresowe. Czy władze Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego zmienią swoją decyzję?

Rośnie niezadowolenie organizacji kresowych z powodu planów nadania doktoratu prezydentowi Ukrainy Wiktorowi Juszczence przez Katolicki Uniwersytet Lubelski. Uniwersytet chce 1 lipca w ten sposób uczcić 440. rocznicę unii lubelskiej.

Dzisiaj Społeczna Fundacja Pamięci Narodu Polskiego i Kresowy Ruch Patriotyczny na spotkaniu w Warszawie ogłoszą list protestacyjny do władz uczelni. List otrzyma też prezydent Lech Kaczyński. "Juszczenko gloryfikuje zbrodniarzy wojennych" - podkreślają. Pod listem podpiszą się prezesi wszystkich organizacji kresowych.

Przedstawiciele katolickiej uczelni tłumaczą, że choć zawsze doktorat honoris causa wręczany jest konkretnej osobie, w tym wypadku uroczystość będzie miała nieco inny charakter. - Katolicki Uniwersytet Lubelski chce uhonorować narody, które miały odwagę 440 lat temu utworzyć unię.

Jest to raczej hołd składany ludom, nie zaś ich przywódcom - tłumaczy rzecznik prasowy KUL-u Beata Górka. Według niej taka intencja tego wyróżnienia będzie także wypisana na specjalnej tablicy.
Kresowianie odrzucają totłumaczenie.

Podkreślają, że Juszczenko nadał uprawnienia kombatanckie żołnierzom Ukraińskiej Armii Powstańczej, i innym oddziałom wojskowym, które ponoszą odpowiedzialność za zamordowanie nawet stu tysięcy Polaków na Wołyniu i w przedwojennych województwach tarnopolskim, stanisławowskim i lwowskim. Prezydent Ukrainy uznał też za bohatera narodowego dowódcę UPA Romana Szuszkiewicza.

- Albo KUL udaje głupiego, albo ma złą wolę - mówi przewodniczący Kresowego Ruchu Patriotycznego płk Jan Niewieński. - Przecież większość Ukraińców nie popiera Juszczenki, to polityczny trup - tłumaczy.

Wśród prezydentów, którzy mają zostać wyróżnieni przez KUL, jest Lech Kaczyński. Kancelaria Prezydentatłumaczy, że pomysł uczczenia rocznicy unii lubelskiej powstał rok temu. Jest to gest Polski wobec wschodnich sąsiadów, którym prezydent Kaczyński chce pomóc wejść do Unii Europejskiej.
- Prezydenci Polski i Ukrainy się przyjaźnią, tak jak oba nasze narody - tłumaczy prezydencki minister Mariusz Handzlik. - A przywódcy, którzy otrzymają honorowy doktorat, mają zasługi dla Polski na swoim koncie - uzasadnia.

Środowiska kresowe nie zgadzają się z tą opinią. - Nie znajduję słów, by wyrazić oburzenie nagradzaniem Juszczenki, przecież on popiera zbrodniarzy, którzy mordowali Polaków - mówi płk Niewieński. - Przyznanie obecnemu prezydentowi honorowego doktoratu przez KUL byłoby pochwałą dla zbrodniarzy - dodaje.

Działacze środowisk kresowych krytykują jednak zachowanie prezydenta Polski. - Musimy się zastanowić, w jaki sposób zaapelować do prezydenta w tej sprawie - mówi Niewieński. Autor książki "Zapomniane ludobójstwo na Kresach" ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w ostrych słowach krytykuje prezydenta Rzeczypospolitej.

- Mam żal do Lecha Kaczyńskiego, że konsekwentnie omija trudne tematy i nie nazywa zbrodniarzy po imieniu - mówi. I zarzuca polskim władzom, że wiele grobów Polaków zamordowanych na Kresach nie jest oznaczonych.

- W wiosce Korościatyn, gdzie urodził się mój ojciec, Ukraińcy zamordowali 150 osób. Usypane są tam trzy kopczyki. Na żadnym z nich nie ma nawet krzyża z tabliczką, kto tam został pochowany - mówi ks. Zaleski.

Protestami zaniepokoiły się władze KUL-u i rzeczniczka tej uczelni nie wykluczyła, że rektor może wycofać się z podjętej wcześniej decyzji. - Dziś przedstawię informacje o nich rektorowi uczelni. To on w porozumieniu z senatem podejmuje decyzję w takich sprawach - tłumaczy Górka.

Nie ma wątpliwości, że utworzenie unii lubelskiej trzeba uczcić. Jednak warto zrobić wszystko, żeby lipcowa uroczystość nie wzbudzała kontrowersji autorów pomysłu sprzed 440 lat - Polaków.

Lech Kaczyński broni wyróżnienia dla prezydenta Ukrainy
 
wojtek orlowski
Plakaty SS Galizien rozwiesiła Swoboda
niedziela 19 kwietnia 2009 11:30

Ukraińska partia przyznaje się do kultu SS

To my rozwiesiliśmy we Lwowie plakaty z odznaką dywizji SS Galizien - przyznają działacze faszyzującej partii Swoboda. "Mamy prawo robić to, co dyktuje nam sumienie" - mówi lwowski radny Swobody Andrij Chomycki. Ugrupowanie, do niedawna marginalne, w ostatnich miesiącach zyskuje coraz więcej zwolenników na zachodzie Ukrainy.

Przypomnijmy, że wiosną na ulicach Lwowa pojawiło się 20 citylightów sławiących dywizję SS Galizien. Do ich rozmieszczenia - prawdopodobnie za zgodą ratusza - przyznała się ostatecznie Swoboda. Jednak jej członkowie nie widzą w plakatach niczego kontrowersyjnego. "Naszym głównym celem jest pokazanie Ukraińcom, kto jest kim" - powiedział dziennikowi "Ukrajina Mołoda" Andrij Chomycki. "To nasza wewnętrzna sprawa" - dodał.

Plakaty ku czci 14. Dywizji Grenadierów SS - rozmieszczone w ramach realizowanego przez Swobodę projektu propagandowego "Skarb narodu" - mają wisieć do 28 kwietnia, kiedy przypada 66. rocznica uroczystej inauguracji kolaboracyjnej jednostki, w której służyli ukraińscy nacjonaliści. W 1943 r. patronat nad jej powstaniem sprawował osobiście gubernator Dystryktu Galicji Otto von Waechter. Jej żołnierze niechlubnie wsławili się m.in. masakrą polskiej ludności w Hucie Pieniackiej.

"Ukrajina Mołoda" podejrzewa, że zgoda władz miejskich na rozwieszenie plakatów z żółtym lwem galicyjskim i hasłem "Ukraińska dywizja Hałyczyna - 1943 - oni bronili Ukrainy" może mieć związek z walką… o Euro 2012. Ponieważ Lwów jest fatalnie przygotowany do piłkarskich mistrzostw Europy, prawdopodobne jest, że UEFA nie zdecyduje się powierzyć miastu organizacji spotkań. "Można będzie potem mówić, że mistrzostwa zostały lwowianom odebrane nie przez niedbalstwo władz, ale przez ich patriotyzm i walkę o narodową godność Ukraińców" - pisze komentator gazety.

Dlatego - zdaniem "Ukrajiny Mołodej" - rada miejska mogła pójść naprzeciw działaniom Swobody. Partia - przed 2004 r. znana jako Ukraińska Partia Socjalno-Narodowa - do tej pory funkcjonowała na marginesie ukraińskiego życia politycznego. Większymi wpływami cieszyła się jedynie na zachodzie kraju, zwłaszcza we Lwowie i Tarnopolu.

Sytuacja zmieniła się w marcu. Swoboda zaszokowała Ukrainę, deklasując konkurentów w wyborach lokalnych w Tarnopolu. Partia Ołeha Tiahnyboka zdobyła w nich 35 proc. głosów. Drugie - identyfikowane z prezydentem Wiktorem Juszczenką Jednolite Centrum - poparło jedynie 14 proc. wyborców.

Politolodzy obawiają się, że - mimo deklarowanego przywiązania do demokracji - faktyczny program Swobody jest co najmniej faszyzujący. Ze stronnictwem nieformalnie związane są liczne ugrupowania jawnie antysemickie i nazistowskie - m.in. Centrum Badań Politycznych im. Josepha Goebbelsa, który publikuje nazistowską propagandę. Partyjni bojówkarze regularnie zakłócają też uroczystości upamiętniające ofiary rzezi na Wołyniu.

Michał Potocki
Edytowane przez krystian dnia 07-06-2009 13:46
 
wojtek orlowski
Kresowiacy przeciw uczczeniu prezydenta Ukrainy
BO "SYMPATYZUJE Z UPA"

Kresowiacy przeciw Juszczence
EPA
Stanowcze weto wobec doktoratu honoris causa KUL dla Wiktora Juszczenki zgłosili kresowiacy. - Obdarzenie niezasłużonym zaszczytem człowieka dającego wielokrotnie wyraz swoim sympatiom wobec ukraińskiego ruchu szowinistycznego spod znaku OUN-UPA to błąd - napisali. KUL nie komentuje sprawy.
Autorzy listu twierdzą, że uhonorowanie prezydenta Juszczenki rpołoży się cieniem na reputacji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, instytucji tak zasłużonej dla sprawy polskiejr1;. - Jest to poważny błąd, który r11; w przypadku realizacji zamierzeń r11; obdarzy niezasłużonym zaszczytem człowieka dającego wielokrotnie wyraz swoim daleko idącym sympatiom wobec ukraińskiego ruchu szowinistycznego spod znaku OUN-UPA, jak i korzystającego z politycznego poparcia działających współcześnie organizacji wprost odwołujących się do tradycji faszyzmu ukraińskiego r11; czytamy w liście.





Pomnik ofiar "polskich szownistów"
W sobotę w ukraińskiej Hucie Pieniackiej zaplanowano uroczystości,... czytaj więcej »


Jego sygnatariusze uważają, że doktorat h.c. dla Juszczenki będzie wynikiem poprawności politycznej, która prowadzi do "manipulowania historią, dzielenia polskich ofiar wedle politycznego kryterium, a mówiąc brutalniej wedle przydatności w grach i kalkulacjach politycznychr1;. - O jednych zbrodniach (Katyń, zbrodnie niemieckie) można mówić zawsze i wszędzie. O innych natomiast, zwłaszcza o zbrodniach szowinizmu ukraińskiego, milczą media, milczą władze - skarżą się kresowiacy.

2,5 tysiąca podpisów

Jak zaznaczono w nagłówku, list jest napisany m.in. w imieniu rrodzin około 200 tys. bestialsko pomordowanych Polaków, ok. 80 tys. Ukraińców nieposłusznych wobec OUN/UPA lub solidarnych z Polakami, kilkudziesięciu tysięcy pomordowanych Żydów, Ormian, Czechów i Cyganów, 150 pomordowanych księży, zakonnic i zakonników rzymskokatolickich oraz kilkunastu księży greckokatolickich i prawosławnych wiernych przykazaniu nie zabijajr1;.

"Bandera na bohatera!"

Ponad 2 tysiące ukraińców z płonącymi pochodniami i narodowymi flagami... czytaj więcej »


List umieszczony jest na stronie internetowej ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który wezwał do składania podpisów pod nim. Ksiądz zapewnia, że podpisało się już około 40 organizacji i 2,5 tysiąca osób.

Doktorat z okazji rocznicy Unii Lubelskiej

Wiktor Juszczenko ma otrzymać doktorat h.c. KUL w lipcu podczas głównych uroczystości związanych z 440. rocznicą Unii Lubelskiej. Przedstawiciele państw, których obecne terytoria wchodziły niegdyś w skład Rzeczypospolitej Obojga Narodów - Polski, Litwy, Ukrainy, Łotwy, Estonii, Białorusi. Prezydenci Polski, Litwy, Ukrainy, Łotwy, Estonii oraz były przewodniczący Rady Najwyższej Białorusi Stanisław Szuszkiewicz mają otrzymać doktoraty honorowe KUL. Rektor KUL ks. prof. Stanisław Wilk zapowiedział, że tytuły te będą nie tylko uhonorowaniem konkretnych osób, ale przede wszystkim narodów.

Władze uczelni nie chcą komentować protestów przeciwko doktoratowi h.c. dla Juszczenki.

TVN 24, PAP

Szerszy tekst napisany na podstawie informacji PAP jest też na stronie portalu Wprost. Link: http://www.wprost.pl/ar/159263/Kresowiacy-przeciw-uhonorowaniu-Juszczenki/





 
wojtek orlowski
Sahryń
W Sahryniu spotkanją się prezydenci Polski i Ukrainy aby czcić zabitych ( i właśnie której strony? Czy Polaków zabitych przez SS Galziien i UPA czy SS-manów zabitych przez Armię Krajową)
Koronnym przykładem jest tu wieś Sahryń, ośrodek banderowski, będący bazą wypadową dla upowskich akcji przeciw polskiej ludności. Polacy, uprzedzeni o planowanej stąd antypolskiej akcji "oczyszczajacej "z Polaków powiaty hrubieszowski i tomaszowski przez skoncentrowane tam jednostki UPA i słowiańskich pretorianów Hitlera, SS Galizien, postanowili uprzedzić ten atak i rozbić nacjonalistyczne siły. Tak też się stało, chociaż częścią ofiar była ludność cywilna. Nacjonaliści uważają to za zbrodnię i dwoją i troją ukraińskie ofiary, doliczając sie ich nawet 2000 osób /w rzeczywistości ok. 200/, nic oczywiście nie wspominając o tym, że lwią część tych ofiar stanowili uzbrojeni nacjonaliści. Tak mniej więcej wygląda prawda o większości tych "polskich zbrodni".
Przeinaczanie prawdy, używanie obraźliwych epitetów typu agent KGB, NKWD to dość powszechnie stosowane przez współczesnych apologetów banderowskich zbrodniarzy, argumenty, zamiast rzeczowej dyskusji. Zgodnie z zasadą, kłamstwo powtarzane wiele razy zaczyna funkcjonować jak prawda. Nie w tym przypadku! Jeszcze jedna uwaga. Ukraiński nacjonalizm rozkwitł /i odzywa/ wyłącznie na terenie dawnej przedwojennej Polski /po obu stronach Bugu/, korzystając z polskiej tolerancji i demokracji. Jest to zarówno terytorialnie jak i ludnościowo nie wiecej jak 1/8 część dzisiejszej Ukrainy i to powiedzmy szczerze, uboższej jej części. Czas najwyższy podjąć dialog z tą drugą zdecydowanie większą częścią. Tam wiedza co to jest nacjonalizm, UPA i OUN.

 
wojtek orlowski
Urzędnicy państwowi zbojkotowali odbywającą się pod patronatem Rzecznika Praw Obywatelskich sesję poświęconą ludobójstwu dokonanemu na polskich (ale także żydowskich, ukraińskich i czeskich) mieszkańcach Wołynia przez ukraińskich nacjonalistów z OUN/UPA i organizacji ich wspierających, a także przez ukraińskich SS-manów z dywizji "Galizien".

Przedstawiciel MSZ odwołał swą obecność w przeddzień spotkania, kilka godzin później odmówił uzgodnionego wcześniej wystąpienia odpowiedzialny za państwową ochronę pamięci o walce i męczeństwa narodu Andrzej Przewoźnik, który mówić miał o problemach związanych z upamiętnieniem zbrodni i jej ofiar.

Nie wiem, jakie podano oficjalne powody (a co to ma za znaczenie?), na dziennikarskiej giełdzie szybko pojawiła się informacja, że siłą sprawczą był ambasador Ukrainy w Warszawie, który wykonał kilka telefonów z groźbą, że jeśli w obecności wysokich urzędników państwowych będzie się w Warszawie mówić o zbrodniach ukraińskiego nacjonalizmu, to on się obrazi.

Wierzę, że tak było - pamiętam, jak w rocznicę zbrodni samo pojawienie się tegoż samego ambasadora w Sejmie wystarczyło, by marszałek lękliwie schował pod sukno zgłoszony przez część posłów projekt upamiętniającej ofiary rzezi rezolucji.

To nie jest skandal. Skandal byłby wtedy, gdyby w taki sposób szarogęsił się w Warszawie ambasador ruski, niemiecki albo amerykański. To byłby skandal, bo w skandalu jest jeszcze jakiś sens, nawet jeśli to sens oburzający. Wiadomo, że jesteśmy cieniasami, a wymienione kraje to mocarstwa, więc pozwalamy im się kopać w tyłek w imię polityki realnej ("Tutaj można zrobić / historyczny przytyk / że co drugi volksdeutsch / był real-politik", jak śpiewał Kelus).

Ale kiedy dajemy się ustawiać ambasadorowi państwa miotającemu się na krawędzi istnienia, reprezentantowi opcji skrajnie nacjonalistycznej, przez miażdżącą większość narodu ukraińskiego odrzucanej, i wysłannikowi promującego nacjonalistyczną tradycję prezydenta, którego, wedle najnowszych sondaży popiera 2 (słownie: dwa!) procent ukraińskich wyborców - to sam nie wiem, jak to nazwać. To jakaś parodia, nonsens, paranoja. Ponure żarty, żałosne kpiny. Przyrodzona padalcowatość i służalczość naszej postkomunistycznej klasy politycznej, łącząca totalny zanik godności z odruchem korzenia się przed obcymi, zyskała tu wymiar surrealistyczny.

Ba! My przecież Rosji, mocarstwu wprawdzie tylko regionalnemu, ale jednak mocarstwu, regularnie się za sprawą prezydenta stawiamy (w gębie, oczywiście, bo to wszak jedyne, co umiemy). I za sprawą tegoż samego prezydenta (nie tylko jego, ale w dużym stopniu) dopuszczamy się podłości, jaką jest współudział państwa w zakłamywaniu, a co najmniej zamilczaniu jednej z najokrutniejszych zbrodni II wojny światowej, w której ofiarą obłąkańczej, bliskiej nazizmowi ideologii OUN padło około stu tysięcy naszych rodaków.

To wszystko do tego stopnia nie ma sensu, że tłumaczyć się daje tylko na sposób medyczny. Otóż polska elita polityczna, i to w równym stopniu jej część platformerska jak i pisowska, postkomunistyczna i michnikowa, słowem, prawie cała - zapadła na schorzenie, które czas pewien temu pozwoliłem sobie nazwać "juszczenkozą".

Schorzenie to objawia się obsesyjnym popieraniem prezydenta Juszczenki w przekonaniu, że jest on jedynym gwarantem demokracji na Ukrainie. Popieraniu tym bardziej obsesyjnym i uporczywym, im bardziej Juszczenko zdradza swych "pomarańczowych" wyborców i ideały, które głosił, i im bardziej się uzależnia od skrajnie radykalnych partyjek pogrobowców SS-Galizien i UPA. Jednym z efektów tej epidemii juszczenkozy jest, że gdy niby "pomarańczowy", a w istocie od dawna już brunatny Juszczenko stawia pomniki zbrodniarzom, to przedstawiciele państwa polskiego ochoczo w tym mu pomagają, wierząc, że przez recydywę faszyzmu wiedzie droga do zdemokratyzowania Ukrainy i ciągnięcie jej do Europy.

To skutek najbardziej oburzający, bolesny, ale i tak, jako przynależny do sfery symboli, w sumie nie najbardziej zgubny w skutkach. Z punktu widzenia polityki najgorsze jest to, że - podobnie zresztą jak w wypadku Litwy, choć tam skala problemu jest daleko mniejsza - ugłaskiwanie nacjonalistów poprzez entuzjastyczne popieranie ich antypolskich szaleństw dało ten skutek, iż ukraińscy politycy uważają, że poparcie Polski należy im się jak przysłowiowemu psu buda, że jest niezmienne, a skoro tak, to nie trzeba się z Polską liczyć zupełnie i niczym jej za to poparcie płacić.

Plują więc na nas z piątego pietra i wręcz się z głupich Lachów śmieją. Kibice tej żałosnej "real-politik" nie przestają przekonywać, że ustępowanie przed coraz bardziej rozzuchwalonym ukraińskim nacjonalizmem to wymóg geopolityczny, ale co niby tym ustępowaniem udało się załatwić, nikt nie umie powiedzieć. Bo nie załatwiono niczego. Tchórzostwo nikomu nie imponuje, niczego nie załatwia, tylko rozzuchwala.

Powtórzę - boli mnie, gdy Polska płaszczy się przed wielkimi tego świata. Ale gdy płaszczy się przed żałosnym bankrutem i jego rzezimieszkami, to już jest więcej niż ból. To się po prostu chce wyć, patrząc, do jakiego stopnia zeszło na dziady państwo dumnie się określające mianem "III Rzeczpospolitej".

Rafał A. Ziemkiewicz
 
wojtek orlowski
O Wołyniu ciszej! I później!
(Krótki kurs techniki manipulacji na podstawie małego artykuliku w Gazecie Wyborczej)

O sposobach, na jakie Gazeta Wyborcza kształtuje i deformuje rzeczywistość pisało już wielu, zawierając to w swoich artykułach czy polemikach. Najważniejszą i chyba najsłynniejszą publikacją temu poświęconą jest Michnikowszczyzna. Zapis choroby Rafała Ziemkiewicza. Temat uznałbym za stosunkowo znany, ale sprowokował mnie do reakcji króciutki tekst opublikowany w Gazecie "O Wołyniu później i ciszej" (21 czerwca 2008). Jedyną sprawą godną podziwu w tym miejscu jest to, ile nieprawdy można zmieścić w tak krótkiej wiadomości. Do stałego przedstawiania sprawy ludobójstwa UPA w krzywym zwierciadle, można się przyzwyczaić, czytając Wyborczą. Lecz gdy publikuje się informację rażąco niezgodną z prawdą historyczną , to warto zwrócić na to uwagę. A oto jaką wiedzę ludziom przekazano w omawianej publikacji:
Wiosną 1943 r. ukraińscy nacjonaliści z OUN-UPA rozpoczęli tzw. akcję antypolską na Wołyniu. Polegała ona na zastraszeniu i zmuszeniu do ucieczki polskiej ludności tych ziem, aby przygotować miejsce pod stworzenie jednolitego etnicznie państwa ukraińskiego. Apogeum przypadło latem 1943 r., gdy jednej nocy zaatakowano kilkadziesiąt polskich wsi.
Cóż, z tego co Wyborcza opublikowała, można się tylko śmiać lub płakać "Akcja antypolska" to kryptonim operacji ludobójstwa dokonanego na społeczności polskiej przez OUN-UPA. Wygodnie jest w odniesieniu do niej pisać o samym "Wołyniu". Można wtedy informować "jedynie" o 60 tys. wymordowanych Polaków, a dodatkowe 40 tys. ofiar na innych terytoriach po prostu znika. Daje to najmniej trzy efekty:

To niemal połowa ofiar mniej, UPA wydaje się więc już mniej krwawa i dużo łatwiej, sugerując symetrię, jest dobudowywać sztuczną liczbę tzw. "polskich odwetów".
Zmniejszenie liczby ofiar przyniosłoby i tak korzystne efekty, ale w tym wypadku liczba zamordowanych traci jedno zero. Gazeta hołubi więc Polaków niczym Media Markt, który z równie wielką pasją ucina zera.
Pisanie w odniesieniu do rzezi OUN-UPA-Wołyń sprawia wrażenie jakoby on był wyjątkiem od reguły. Wynika z tego, że mamy do czynienia z jedną pomyłką UPA, poza tym czytelnik odnosi wrażenie, że to herosi. Tak zresztą sugeruje Paweł Smoleński na łamach Wyborczej (np. 30 marca 2005 lub 2 luty 2008). Dziennikarz pisze tu o lokalnym dowództwie UPA, które wydało ten rozkaz. Mało tego, w sierpniu 1943 to lokalne dowództwo ponoć miało tego żałować [sic!] i chciało powstrzymać mordy, ale najbardziej fanatyczna formacja znana z surowego karania nieposłuszeństwa i zastraszania ludzi, nie panowała już rzekomo nad żywiołem...Jest to oczywiście stek bzdur.
Skoro jednak o zastraszaniu mowa jest kłamstwem, że tzw. "Antypolska akcja" charakteryzowała się zmuszaniem ludności do opuszczenia swoich siedzib. W takim wypadku rzeczywiście "Antypolska akcja" byłaby dosłownie i tylko "Antypolską akcją", nie zaś kryptonimem UPA, nazywającym delikatnie, okrutne pozbawianie życia dziesiątek tysięcy ludności cywilnej.
Pod wspomnianym kryptonimem, UPA na samym Wołyniu zamordowała 60 tys. Polaków obojga płci, w różnym wieku. Niemal za każdym razem uniemożliwiając im ucieczkę. Celem nie było ani zastraszenie, ani zmuszenie ich do ucieczki. W tym fragmencie tekstu znajduje się trzecie kłamstwo. Jakoby w jedną noc "zaatakowano" kilkadziesiąt wsi. Słowo "zaatakowano" w tłumaczeniu bardziej dobitnym, znaczy "wymordowano mieszkańców", ale nie kilkudziesięciu wsi a 160. Praktycznie piszący nie wspomniał nic o pozostałych 100 wsiach. Z liczby trzycyfrowej zrobiła się dwucyfrowa. Nie wspomnę o tym, że zdanie podkreślone jest dziwne, jakby unikało się podania daty 11 lipca tj. momentu kulminacji zbrodnii, która jest jednocześnie rocznicą. Nigdzie zresztą w tekście data rocznicowa nie pada (!), choć wiadomość w Wyborczej dotyczączy rocznicy ludobójstwa. Później widnieje początek zdania: "Pięć lat temu w 60 rocznicę mordów..." i znów brak daty. Padają za to daty trzech innych wydarzeń: 20 czerwca - poprzedni termin konferencji organizowanej przez IPN; 10 lipca - nowy termin konferencji i znów 20 czerwca - data wydania zbioru artykułów w Wyborczej, jakie pojawiły się na temat tzw. "zastraszania i zmuszania polskiej ludności Wołynia do ucieczki". Gdy się czyta omawiany tekst, może się przypomnieć fragment filmu "Pianista" Romana Polańskiego. Chodzi konkretnie o SS-mana, chcącego zniechęcić Żydów do ucieczki oraz nieprzewidzianych działań. Powiedział wtedy, że wszelkie pogłoski jakby Niemcy chcieli Żydów "przesiedlić" (jak wcześniej innych) są nieprawdziwe. Jednak w czasie drugiej wojny światowej, Żydzi zostali przesiedleni do komór gazowych. UPA natomiast chciała zmusić ludność polską do ucieczki w kierunku innego świata i zastraszała polskich cywilów na śmierć.

Działania redaktorów Gazety Wyborczej powodują coraz częstsze protesty wśród ludzi. Na zdjęcieu napis wymalowany farbą u wejścia na Plac Zamkowy

Dalej Gazeta Wyborcza wydaje się robić ukłon w kierunku prawdy, ale tylko pozornie:
Podczas napadów na wsie masowo mordowano ich ludność, w tym także kobiety i dzieci. W obronie przed ukraińską partyzantką wspieraną przez miejscowych chłopów polscy mieszkańcy Wołynia stworzyli oddziały lokalnej samoobrony oparte głównie na strukturach 27. Dywizji AK. Z Wołynia polsko-ukraiński konflikt przeniósł się do Galicji wschodniej. W starciach w latach 1943-44 zginęło od 60 do 100 tys. Polaków oraz ok. 20 tys. Ukraińców.
Prawdą jest pierwsze zdanie, ale gdy przeczytamy tekst poniżej, wydaje się, że celem napadu był kto inny, a kobiety i dzieci mordowano niejako przy okazji (tymczasem mordowanie kobiet, dzieci, cywilów było głównym celem). Kłamstwem jest, że mieszkańcy polskich wsi stworzyli samoobrony oparte o struktury 27 wołyńskiej dywizji AK. Było odwrotnie! Żadnych oddziałów AK na Wołyniu w tym czasie nie było, struktury polskiego podziemia na tym terytorium dopiero się zawiązywały. Między słowami możemy wnioskować, że właśnie takie oddziały były głównym celem ataku UPA. Przypomina się wypowiedź jednego z ukraińskich naukowców na seminariach Polska-Ukraina - Trudne pytania jakoby rzeź dokonana na Polakach, była odwetem za działania (jakie?) 27 Wołyńskiej dywizji AK. Tymczasem główna fala mordu miała miejsce w 1943 roku a dywizja powstała w 1944. Było to stwierdzenie kompromitujące, z którego strona ukraińska się z wycofała.
We wspomnianym fragmencie jednak pada jednak liczba 100 tys. ludzi, którzy zginęli, szkoda tylko, że napisano "w starciach", co znów sugeruje w najlepszym wypadku tylko nieuniknioną i często niechcianą śmierć cywilów w czasie równorzędnych walk. Najgorsze jest to, że w tych 100 tys., możemy zobaczyć Polaków poległych z bronią w ręku już nie kobiety i dzieci.
Liczba 20 tys. zabitych Ukraińców, jest albo wyssana z palca, albo również manipuluje się nią zamiennie (pierwsze wyjście). Jeśli chodzi o straty ludności cywilnej Ukraińców - jest to liczba wyjątkowo zawyżona. Nie zdziwiłbym się, gdyby wliczano w tę liczbę poległych upowców, którzy są włączani do statystyk jako ofiary a niewątpliwie cywilami już nie są. Inną rzeczą (drugie wyjście) jest sugestia przypisania na polskie konto ukraińskich ofiar cywilnych, zamordowanych przez UPA (zabitych za ukrywanie Polaków czy choćby odmienne poglądy). Nikt jeszcze dokładnie ich nie policzył, ale jest to liczba jak najbardziej prawdopodobna.
W pierwszej wersji programu IPN zaproponował, aby poświęcono ją "ludobójstwu narodu polskiego przez ukraińskich nacjonalistów". Do udziału nie zaproszono naukowców z Ukrainy. W drugiej wersji programu IPN złagodził słownictwo - np. termin "ludobójstwo" zastąpił "eksterminacją". Zaprosił także historyków ukraińskich.
Znów napotykamy manipulację i zamianę kolejności wydarzeń. Najpierw zaproszono naukowców ukraińskich, potem dokonano skreślenia słowa "ludobójstwo" wprowadzając , "eksterminacja", dodajmy, że na życzenie obywateli państwa sąsiedniego. Pomimo tego, że od kilku tygodni było wiadomo, iż naukowcy ukraińscy jednak zostaną zaproszeni, Marcin Wojciechowski we wcześniejszym płaczliwym artykule "Nie ma jednej pamięci Wołynia" (23 kwietnia 2008) po prostu ... napisał, iż tak nie jest.
Tytuł "O Wołyniu ciszej i później" (choć Gazeta Wyborcza użyła go w innym znaczeniu) ma dla mnie charakter symboliczny, stąd go nieco zmieniłem w swoim artykule. Po pierwsze dlatego, że Wyborcza prawdę o rzeziach UPA wycisza, w zamian zaś funduje artykuły, które nie są zgodne z prawdą. Po drugie często spotykam się z poglądem części środowisk: dajmy Ukraińcom czas, to się zmieni. Fakt, ulegnie zmianie ale na niekorzyść (choć odczytuje się tu inną sugestię), ponieważ liczba kultywujących UPA rośnie.

Gazeta Wyborcza to nadal jeden z najbardziej poczytnych dzienników, a jej logo niemal codziennie rzuca się w oczy. Zdjęcie przedstawia plecak jednego z pasażerów w warszawskim tramwaju - sfotografowany dzięki uprzejmości właściciela

Wspomniałem, że tekst w Wyborczej skojarzył mi się z wypowiedzią nazisty. Nie po raz pierwszy i ostatni - Josef Goebbels powiedział kiedyś: "Kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą", ta maksyma kojarzy mi się z Gazetą Wyborczą. Być może o to chodziło człowiekowi, który namalował napis pod wieżę kościoła Św. Anny, przy schodach prowadzących na Plac Zamkowy: "Michnik morduje powtarzaniem." Jednak nie tylko powtarzanie jest tu problemem. Skazać ofiary na niepamięć, to w pewnym sensie zamordować je po raz drugi. Wszak już w starożytności wielcy ludzie uważali, że zapomnienie jest gorsze niż śmierć. My ofiarom tym, zginąć z naszej pamięci nie możemy pozwolić. Pomyśleć, że opisywany przeze mnie artykulik zajmuje pół strony, a zawiera tyle nieprawdy, przemilczeń i manipulacji, że musiałem mu poświęcić cztery razy więcej miejsca.

Aleksander Szycht
Edytowane przez krystian dnia 16-06-2009 16:14
 
harry
http://www.isakow...0b4010aa34
Edytowane przez krystian dnia 16-06-2009 16:07
 
wojtek orlowski
1 lipca w Lublinie kresowianie będą protestować przeciwko nadaniu przez Katolicki Uniwersytet Lubelski tytułu doktora honoris causa prezydentowi Ukrainy Wiktorowi Juszczence. Kresowianie sprzeciwiają się uhonorowaniu przywódcy stawiającego pomniki ukraińskim nacjonalistom i faszystom.

Decyzja o proteście zapadła wczoraj w Zamościu - poinformował ksiądz Tadeusz Isakowicz -Zaleski, który dziś w Ostrowcu Świętokrzyskim promował swoją najnowszą książkę i wygłosił prelekcję na temat "Przemilczane ludobójstwo na Kresach". W jego ocenie, wyróżniając Juszczenkę, KUL popełnia wielki błąd. Jak wyjaśnił ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, wręczenie prezydentowi tytuł doktora honoris causa, doprowadzi do pogorszenia stosunków polsko-ukraińskich.

Ksiądz Isakowicz-Zaleski zapowiedział swój udział w antyjuszczenowskiej manifestacji w Lublinie. W jej trakcie ma zamiar publicznie odczytać nazwiska 180 księży katolickich zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów.
 
wojtek orlowski
Może nowy rząd Ukrainy i nowy Prezydent dostrzeże problemy z nacjonalizmem ukraińskich faszystów ze Swobody
Minister spraw wewnętrznych Ukrainy Jurij Łucenko oświadczył dziś, że to przez niego nie powstała koalicji między Partią Regionów i Blokiem Julii Tymoszenko.
Według niego, lider Partii Regionów Wiktor Janukowicz zrozumiał, że "Łucenki się nie obłaskawia", dlatego nie chciał widzieć go ani w składzie rządu, ani w składzie koalicji.
Odpowiadając na pytania czy negocjowanie na temat nowej koalicji z Janukowiczem nie było błędem Julii Tymoszenko, Łucenko podkreślił, że zmusiła ją do tego "skomplikowana sytuacja" polityczna: "Z jednej strony impotenci, z drugiej bandyci, a ludzie nie dali Tymoszenko tyle głosów, żeby samodzielnie mogła mieć realny wpływ. Więc trzeba było z kimś przyjmować w parlamencie ustawy".
Łucenko dodał jednocześnie, że jego zdaniem stworzenie nowej koalicji w Radzie Najwyższej byłoby korzystne dla Ukrainy. "Przecież tam podejmuje się decyzje gospodarcze" - podkreślił.

tr/UNIAN/Kresy.pl
Edytowane przez krystian dnia 18-06-2009 21:24
 
harry
Gloryfikacji zbrodniarzy ciąg dalszy
http://www.isakow...p;nid=1871
 
Przejdź do forum:
Wygenerowano w sekund: 0.19
13,581,183 unikalne wizyty