Logowanie
Nawigacja
Aktualnie online
Ostatnio Widziani
| ||
| ||
| ||
| ||
|
Statystyki
Artykułów: 379
Newsów: 253
Komentarzy: 1437
Postów na forum: 899
Użytkowników: 616
Shoutbox
..?page_id=9
pl będę zamieszczał genealogie rodów z Podkamienia, (dostęp dla grupy "Genealogia". Aby przynależeć należy wyrazić taka chęć
Ankieta
Pamiętaj - Ty też możesz pomóc!!
Wypełnij i wyślij ankietę dot. pomordowanych.
ANKIETA
Stowarzyszenie
A czy Ty zapisałeś/-aś się już do Stowarzyszenia Kresowego Podkamień?
DEKLARACJA
Ankieta
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 05/07/2021 13:23
Archiwum ankiet
Identyfikacja
Genealogia
Księgi metrykalne
I Kataster
II Kataster
Ostatnie komentarze
Pochowana został...
(*) R. I. P.
Pani Bronisława ...
Poprawiłem błę...
Poprawna nazwa to...
Artykuły
Czyli w 2027 roku...
Po ponad 10 latac...
Faktycznie - popr...
07.06.1921 Telega...
07.06.1921 Telega...
Galeria
Wspomniane materi...
Dzień dobry. Dz...
Dzień dobry. To...
Syn Władysława ...
Siódmy od prawej...
Galeria2
Dziękuję. Zdję...
Dziękuję. Zdję...
To jest zdjęcie ...
To jest zdjęcie ...
To jest Stanisła...
Dodatkowe strony
[url]https://yout...
Teresa Liptak z d...
TRZEBA KRZYCZEC,N...
Nacjonalistyczne ...
President Coolidg...
Top komentatorzy
krystian | 404 |
harry | 321 |
swietojanski | 125 |
Ostatnie zdjęcia
Genowefa Pawluk (z. ...
Genowefa Pawluk (z d...
Jan Pawluk z żoną
Michał Świętojań...
Górnicka (z d. Świ...
Władysław Święto...
Iłowski Ryszard
Baczewicz Stanisław
Newsletter
Warto tam zajrzeć
Nawigacja
Miesięcznik Róża Duchowa
Numer z dnia 1.03.1898
Nekrolog
W Podkamieniu: Franciszek Masłowski, Jan Waszkiewicz w Palikrowach.
Numer z dnia 1.05.1898
Nekrolog
W Podkamieniu: Aleksandra Czaplij.
Numer z dnia 1.08.1898
Rozmaitości.
Z Podkamienia. Niedaleko Brodów około samej granicy wznosi się na wyniosłej górze Klasztor OO. Dominikanów dawniej forteca przeciw najazdom tatarskim. Sławnem jest to miejsce odpustami. na które do cudownej N. P. Maryi wędruje pobożny nasz ludek tysiacami, nawet z bardzo odległej okolicy. Szczególniej w dniu 2. lipca w uroczystość Nawiedzenia N. P. Maryi, Rusini i Polacy z Różańcem w ręku łączą się razem i wspólnie zanoszą modły do Królowej niebios. I tego roku, mimo deszczu w poprzednich dniach, przybyło jak zwykle dużo pielgrzymów, tak, że kilkunastu kapłanów od dnia św. Piotra i Pawła popołudniu aż do soboty rano pracowało nieustannie w konfesyonale, aby zadosyć uczynić pobożności naszego ludku, któren z całą ufnością otwierał swoje serca, szukając prawdziwej pociechy w trudnych naszych czasach. Przez wszystkie też dni rano i wieczór nauczano z kazalnicy w obu językach o Różańcu św. i sposobie modlenia się na nim.
Numer z dnia 1.09.1898
Nekrolog
W Podkamieniu: Józefa Wojewoda.
Numer z dnia 1.04.1900
Nekrolog
Podkamień (koło Brodów). W O. Ambroży Dyjak, kapłan Zak. Kazn. dnia 5 marca, zmarł w 36 roku życia, 11 professyi Zak. a 7 kapłaństwa. R. i P.
Numer z dnia 1.12.1901
Nekrolog
Podkamień koło Brodów. Dnia 25. Października zmarł Przew. O. Jordan Zarośliński, kapłan jubilat zak. kazn. urodzony W r. 1816. W 54 roku kapłaństwa a 51 profesyi zakonnej. Pogrzeb odbył się przy współudziale miejscowego duchowieństwa obu obrządków i licznie zgromadzonych wiernych. Nad grobem przemówił P. O. Stefan Płaszczyca, Z. K. podnosząc zasługi zmarłego kapłana, zebrane w ciagu tak długiej pracy pasterskiej i Przew. X. Chlibowicki, proboszcz obrz. gr. kat. z Nakwaszy, jako długoletni przyjaciel zmarłego.
Numer z dnia 1.04.1902
Klasztor OO. Dominikanów w Podkamieniu około Brodów.
W pięknej lasami i wzgórzami ozdobionej okolicy, trzy mile na południe od Brodów, leży miasteczko Podkamień, znane daleko i szeroko w granicach Polski a szczególniej w krajach ruskich, nie tyle dla potyczek i walk, jakie tu stoczono z dzikiemi hordemi Tatarów, ile dla klejnotu, jaki posiada, dla cudownego obrazu N. P. Maryi w kościele 0. 0. Dominikanów.
Widny na mil kilka wokoło klasztor zbudowany jest na wyniosłem wzgórzu nazwanem: "Święta Góra Różańcowa", gdyż zeń, jakby z ogniska, rozchodziły się na wszystkie strony promienie nabożeństwa Różańca św. Już za czasów św. Jacka osiadła tu gromadka Braci pielgrzymujących Zak. Kaz. W r. 1245 bowiem zagony Tatarskie zniszczyły klasztorek, a dwunastu braci z przeorem Urbanem na czele W pień wycięto. Odtąd milczą kroniki o tem miejscu aż do r. 1464., kiedy to Piotr z Żabokruk Cebrowski zakłada miasteczko Podkamień u stóp wzgórza, a na urwisku jego buduje obronny zamek i kościół.
Troskliwy o chwałę Boża, i zbawienie dusz wzywa ze Lwowa synów św. Dominika, by objęli to miejsce w posiadanie.
Chętnie przyjęli ojcowie ofiarowana sobie fundacyę, r. 1464. w dzień Wniebowzięcia N. P. Maryi, na którą to uroczystość zjechał do Podkamienia Arcybiskup lwowski Grzegorz z Sanoka. Hojnie uposażeni przez fundatora z gorliwością iście apostolską zabrali się ojcowie do pracy. Niedługo jednakże trwał pokój. W r. 1519 wpadli Tatarzy, spustoszyli cała okolicę, spalili klasztor i kościół a zakonników częścią pozabijali, – częścią, zapędzili w niewolę. Zabrakło na św. Górze Różańcowej Dominikanów, zabrakło niemniej i ludności, więc cała okolica opustoszała, zarosła borami i krzewami. Leżała odłogiem wiek cały. Bóg jednak nie. dozwolił, by to wybrane miejsce Dziewicy Najśw. poszło zupełnie w zapomnienie i przez rozmaite znaki domagał się przywrócenia przybytku chwały swojej. Widziano tu często gorejące światła, procesye, słyszano pobożne śpiewy zakonników. Sama Najśw. Panna nie raz okazywała się pasterzom, chodząc po Górze Różańcowej wraz z Jezusem i zostawiła tu odbicie swej stopy.
Tem spowodowany Baltazar Cetner, dziedzic na Podkamieniu, przywołał dawnych właścicieli tego miejsca, Dominikanów.
Przybyło z początku trzech tylko ojców, r. 1607., którzy zamieszkali obok kaplicy drewnianej żyjąc w niedostatku, gdyż wszystkie dobra podczas niebytności zakonników przepadły, Pracowali gorliwie, toteż Bóg w osobie szlachty okolicznej dopomagał im hojnie; jałmużny płynęły tak, iż już w r. 1612 położono fundamenta pod klasztor i kościół, a gdy te z powodu wadliwej budowy rozsunęły się - położono nowe w r. 1640. - Kiedy okazała świątynia była już na dokończeniu, runęło całe sklepienie, na którego podźwignięcie król polski, Jan III., ofiarorował znaczna sumę pieniędzy. Konsekracyi nowej światyni dokonał biskup bakowski, Wiktoryn Cieszejko, Zak. Kaz. d. 15. maja 1695 r.
Od tej chwili rozpoczyna się rozkwit klasztoru. Po 18-letniej pracy 1708 r. dokopano się wody. Studnia ta 50 sążni głęboka, w skale kuta, kosztowała 30.000 zł. p. i po dziś dzień wzbudza podziw pobożnych pielgrzymów i wszystkich zwiedzających.
Liczba zakonników rosła z dniem każdym, toteż niezadługo okazała się potrzeba rozszerzenia klasztoru, zwłaszcza gdy założono tu nowicyat i studya zrazu niższe a następnie wyższe. Do zachodniego dodano nowy czworobok od wschodu 1746 r. Kościół zaś powiększono dobudowaniem chóru za ołtarzem wielkim 1760 –i ozdobiono malowidłem r. 1766. Jest to punkt kulminacyjny w dziejach klasztoru. Po rozbiorze Polski z chwila dostania się pod berło Austryi, chyli się klasztor coraz bardziej do upadku; dla braku zakonników cele pustka stoją, liczba pielgrzymów się zmniejsza, jałmużny szczupleją i zdaje się, że lada chwila klasztor zupełnie opustoszeje.
Lecz stało się inaczej. Zaledwie po rządach Józefińskich, wolniej odetchnąć można było - a już na nowo na św. Górze Różańcowej wzrasta W nowicyacie zastęp synów św. Dominika, by stać na strażnicy miejsca świętego. Prawda, że i dziś liczba członków nadzwyczaj szczupła (bo 6 ojców i 12 braci licząca, podczas gdy dawniej było tu i do 100 ojców.), lecz w Bogu i przyczynie N. P. Maryi nadzieja, że z czasem się podniesie.
Klasztor, jaki dziś oglądać można, tworzy olbrzymi czworobok jednopiątrowy, przedzielony we środku ma dwa prostokąty. Zamieszkana jest zaledwie część trzecia. Korytarze pięknie sklepione i nie dawno odnowione zdobią piękne i cenne obrazy i portrety sławnych mężów Zakonu i dobrodziejów. Kościół, którego główny ołtarz ku wschodowi zwrócony, składa się z trzech naw. Główna kończy się wielkim ołtarzem, w którym umieszczony jest cudowny obraz N. P. Maryi. Boczna nawa prawa kończy się wspaniałą kaplicą św. 0. Dominika, a lewa kaplicą św. Jacka. Ołtarzy jest trzynaście. Wysoko ponad kościół strzela piękna wieża, na której umieszczony jest zegar. Przed kościołem obszerny cmentarz zajmują podczas odpustu pielgrzymi, których kościół pomieścić niezdoła.
Najwięcej pobożnego ludu gromadzi się tu d. 2. lipca w uroczystość Nawiedzenia N. P. Maryi. Licznie też przybywają i w dzień Zwiastowania, Wniebowzięcia, Narodzenia N. P. Maryi, jakoteż i niedzielę Różańcowa. Kościół podkamieniecki gromadzi co roku kilkunastotysięczna rzesze wiernych, jest celem pielgrzymki z najodleglejszych stron nawet – oby takim pozostał aż do skończenia świata.
Br. G.
Numer z dnia 1.05.1902
O cudownym obrazie Maryi w Podkamieniu.
Skarbem nieoszacowanym klasztoru 00. Dominikanów w Podkamieniu jest obraz N. P. Maryi, umieszczony we wielkim ołtarzu kościoła.
Zkąd się wziął? jakim jego początek? przez kogo malowany? Trudno o tem coś stanowczego orzec. Kronikarze zakonni, a za nimi 0. Okolski i 0. Kruszewski czynią wzmiankę o trzech obrazach N. P. Maryi, z których jednym jest ten, o którym mowa. Piszą wprawdzie, że obraz ten słynący cudami, sprawiony został przez córkę Aleksandra Paczyńskiego, Zofię, w pierwszej połowie XVII. w., która sama zawdzięczając życie swe N. P. Maryi, podobną łaskę uprosiła i dla swego syna, ale stanowczo za tem się nie oświadczają. Owszem nadmieniają, że według innych obraz ten sprawiła pewna pobożna kobieta, "której córka za ofiarowaniem się na to miejsce (t. j. do Podkamienia) do zdrowia przyszła" I jedno i drugie twierdzenie prawdopodobnem się zdaje, bo u dołu obrazu umieszczona jest postać panny klęczącej ze sznurem na szyi.
Przeciwnie 0. Filipowicz w rękopiśmie swoim twierdzi, że obraz ten posiadali już bracia pielgrzymujący. Był on potem ukrywany przez zakonników na rozmaitych miejscach. Jednak gdy się zakonnicy wracali na to święte miejsce, zaraz i obraz przy swojej introdukcyi wprowadzali, a to się z tąd najbardziej zdaje być rzeczą pewną, że ponieważ tak wielkie na tem miejscu działy się cuda i od tak wielu wieków, musiał tedy być obraz, przed którym ludzie wielkich łask boskich doznawali, a których i teraz codziennie doznają.
Obraz cudowny malowany jest na płótnie, długości 2 łokci a szerokości 11/2, przymocowany do drewnianej tablicy. Jest on kopią rzymskiego obrazu "N. P. Maryi Większej". Przedstawia Maryę z Dziecięciem Jezus na lewym ręku, a z berłem w prawym. Cały obraz pokryty jest blacha złocona a na głowie Jezusa i Maryi jaśnieją korony miedziane pozłacane, włożone d. 1. lipca 1873 r., pierwsze bowiem korony szczerozłote zabrał świętokradzca 16 grudnia 1870 r.
Obraz ten pełen jest majestatu, niezrównanej wdzięczności i wspaniałości. "I co dziwna, pisze O.Filipowicz, iż chociażby największy zatwardziałego serca grzesznik stanął przed tym obrazem, tedy zaraz przerażony obliczem Matki Najśw. trwożyć się musi i żal w sercu za grzechy wzbudzi, dobrego zaś i niezmazanego sumienia ludziom bardzo wesołym obraz widzieć się daje".
Niepodobnem jest zliczyć cuda, jakie tu działy się i dzieja po dzień dzisiejszy. Już w r. 1645 komisya wyznaczona przez biskupa łuckiego, Jędrzeja Gębickiego, wysłuchała przysięgi 87 świadków a 31 wiarygodnych świadectw wpisała w księgę, co wszystko powaga swa stwierdził wspomniany biskup łucki i do publicznej wiadomości podał. A ileż cudów zdziałała Marya od r. 1645 po nasze czasy? Wszak i dziś tomy zapełnićby można opisem tych, co przybywają na to miejsce, by podziękować Maryi za łaski od Niej otrzymane. Myliłby się, ktoby sadził, że to tylko lud prosty doznaje ich i za nie dziękuje. Nie! Czytamy w dawnych księgach wśród nazwisk ubogich kmiotków i drobnej szlachty, imiona takich magnatów jak: Wiśniowieckich, Czartoryskich, Lubomirskich, Sobieskich, Potockich, Ledóchowskich, Cetnerów i t. d. Dziś również wraz z ludem wieśniaczym spieszą i tacy, co wysokie w świecie zajmują stanowiska i to nieraz z całą rodziną o mil kilkanaście a nawet kilkadziesiąt, by złożyć wotum w Podkamieniu u tronu Maryi.
O! bo Marya i dziś jest potężną na niebie i ziemi! Marya i dziś cuda działa! Wyrzućmy tylko ze serc naszych tę obojętność religijną, nabierzmy wiary, ufności –- prośmy Ją gorąco, z nabożeństwem, a z pewnością za przyczyną Jej otrzymamy wszystko.
Br. G.
Numery z dnia 1.06.1902 i 1.07.1902
O koronacyi cudownego obrazu N. P. Maryi w Podkamieniu.
(15. sierpnia, 1727 r.)
Rzuciwszy okiem na cały przebieg dziejów Podkamienia a w szczególności św. Góry Różańcowej niepodobna nie zauważyć, że miejsce to szczególnie miłem było i jest N. P. Maryi. Ona to sprowadza na to odludne i lasami zarosłe wzgórze zakonników, których hasłem "Prawda" a bronią najmilsze Maryi nabożeństwo – Różaniec św. Ona opiekuje się tem miejscem i wtedy nawet, gdy cała okolica przez dzikie hordy Tatarów zamieniona w pustynię; przez różne cudowne znaki objawia swą wole i pobudza ludzi do przywrócenia chwały Synowi i sobie. A kiedy stanęła świątynia czci Jej poświęcona, wtedy Marya szeroko i daleko rozlewać poczęła swe dary i błogosławienstwa na cała, Polskę, a nawet po za jej granice, jeśli tylko spostrzegła tam dłonie błagalnie ku Niej zwrócone. Tronem zaś swoim uczyniła obraz umieszczony w wielkim ołtarzu. Naród polski nie okazał się niewdzięcznym swej Dobrodziejce, lecz rozsławił Imię Jej po całej ojczyźnie, od krańca do krańca i cześć największą oddawał.
Roku 1612. osiedli tu synowie św. Dominika na stałe, a już w tych początkach obraz Najśw. Dziewicy takiemi łaskami zasłynał, że biskup łucki, Jędrzej Gębicki, dla zbadania tychże przysłał r. 1645. komisyę, złożona, z trzech biegłych teologów. Kiedy zaś komisya ta czynność swa zakończyła, ks. Biskup zatwierdził powaga, swa, cuda zebrane przezkomisyę pod przysięga i podał je do publicznej wiadomości. W niespełna sto lat po tym pierwszym dekrecie władzy duchownej - wydano drugi o wiele donioślejszy - zezwolenie na uroczysta koronacyę.
Koronacya była najgorętszem życzeniem tak zakonu jak i całego narodu. W tym celu udał się r. 1724 do Rzymu Antoni Cetner, kasztelanic wołyński, opatrzony listami polecajacymi od króla, nuncyusza, prymasa, wszystkich biskupów i senatorów rzeczypospolitej. Benedykt XIII. udzielił dnia 14. maja 1725. r. pozwolenia na koronacya a koronatorem naznaczył arcybiskupa lwowskiego, Jana Skarbka.
Kiedy ten atoli wymówił się od tego obowiązku słabością. Stolica apostolska koronatorem mianowała Stefana Rupniewskiego, biskupa łuckiego.
Czcigodny biskup przyjął na się obowiązek odprawienia uroczystości koronacyjnych i wyznaczył na to dzień 16. sierpnia 1727. r. Tymczasem nadesłano ze Rzymu dwie szczerozłote korony i 2.200 medalików. Rozpoczęto przygotowania do wspaniałego obrzędu. Arcybiskup lwowski, biskupi: łucki, kamieniecki, kijowski i inni wydali odezwy do podwładnego sobie duchowieństwa, by się jak najliczniej gromadzono na tę uroczystość. Ze strony zakonu 0. Jacek Snopkowski jako wikary prowincyalski napisał odezwę do wszystkich klasztorów na Rusi Czerwonej, Pokuciu i Podolu, aby ojcowie pomocy braterskiej nie odmawiali. Również i rycerstwo polskie poczuwało się do obowiązku złożenia hołdu Orędowniczce narodu polskiego. W tym celu wielki hetman koronny Stanisław Rzewuski wydał rozkazy do komendantów, aby byli gotowi z ludźmi i przyborem wojennym stawić się pod góra Różańcową. Rozłożyło się ono na polach pod wsią Nakwaszą, dowództwo zaś nad niem objął Michał Rzewuski, starosta wyszyński.
Cała okolica przybrała szaty odświętne. Wystawiono trzy bramy tryumfalne: jedną przy wjeździe do miasta od strony Brodów, na której widniał herb Cetnerów; drugą od strony Pieniak, ozdobioną portretami papieży z Zakonu Kaznodziejskiego do tej godności powołanych. Trzecia i najwspanialsza brama była pod samą górą, o czterech postumenmentach i dwunastu piramidach, na których 8.600 lamp gorzało. Cmentarz obok kościoła ozdobiony był galeryą przypartą do muru, wysokości jednego piętra, na której 10.000 ludzi pomieścić się mogło. Wśród tej galeryi było pięć kaplic na kształt baszt murowanych, w których były ołtarze do odprawiania mszy św. i rozdawania komunii. Każda kaplica ozdobiona była rozmaitemi wizerunkami. Wszystkie okna klasztorne ustrojono były lampami, portretami i różnemi obrazami. Wieżę kościelną od dołu aż do góry zdobiło kilka tysięcy lamp, kopuła zaś przedstawiała Imiona Jezusa i Maryi oświetlone lampami. Cały kościół wewnątrz ozdobiony był szpalerami, dużemi na drutach wiszącemi świecami i olbrzymiemi zwierciadłami. Presbiteryum ozdobiono zielonem obiciem, darowanem przez biskupa Rupniewskiego. Na prawyem boku pod bogatym baldachimem był tron biskupa Koronatora, przed wielkim zaś ołtarzem tron Salamonowy o sześciu stopniach wspartych na karkach dwunastu złoconych lwów. Na tronie umieszczony był obraz N. P. Maryi.
Gdy już wszystko przygotowane było poczęli się zjeżdżać zewsząd ludzie, by zawczasu znaleźć jaki przytułek. Nadeszły też liczne kompanie: ze Lwowa, Kamieńca podolskiego, Zbaraża, Tarnopola, Żółkwi, Kamionki Strumiłowej i wielu innych miast, a każda z nich drogie wota ofiarowała N. P. Maryi. Dnia 14. sierpnia około 4. godz. po południu nadjechał od Brodów Koronator, biskup łucki. Przyjęto go jak najuroczyściej przy odgłosie muzyki i huku dział, których nie rachując klasztornych samo wojsko posiadało 56. Wspaniały pochód otwierały bractwa, za niemi parami szło 875. Dominikanów, dalej duchowieństwo innych zakonów i świeckie, karety biskupie, chorągwie wojskowe a na ostatku wezbrana rzeka ludu.
Tego samego jeszcze dnia celebrował Najdostojniejszy Koronator nieszpory – do których assystowało 40 kleryków z pochodniami. Wieczorem bito z armat, puszczano ognie sztucznej oświetlono cały klasztor i miasto. Dnia 15. sierpnia w piątek, w dzień Wniebowziecia N. P. Maryi ledwie dnieć poczęło, przebudził huk armat lud zgromadzony, który po domach, lasach i polach napełniał powietrze wdzięcznym śpiewem. O godzinie 8. biskupi w liczbie trzech, infułaci, prałaci i kanonicy ubrani w szaty kościelne udali się na cmentarz przed kolumnę Ledóchowskiego, gdzie były złożone korony.
Stanął wtedy przed nimi zakon Kaznodziejski i przez O. Konstantego Czapkowskiego, mistrza św. teologii domagał się wydania koron. Po odczytaniu dekretu papiezkiego odebrał Koronator przysięgę od ojców, że koron tych nigdy nie narusza i wręczył je O. Jackowi Snopkowskiemu, przeorowi lwowskiemu, i 0. Tomaszowi Nowowiejskiomu, przeorowi podkamienieckiemu. Po odebraniu koron ruszył pochód do kościoła. Ks. biskup-koronator wstąpił na najwyższy stopień tronu przed ołtarzem Maryi i podanemi sobie przez biskupów kamienieckiego i kijowskiego koronami uwieńczył najpierw skronie Maryi a potem Jezusa. Gdy po ukończeniu ceremonii koronacyjnej zaczęto "Te Deum“, śpiewał cały kościół, okna drżały od huku armat, wesoła muzyka i radosne głosy ludu przerzynały powietrze. Ani jednego nie było, któryby obojętnem okiem spoglądał na tę uroczystość, z każdego piersi wydobywało się tęskne westchnienie.
Skończywszy akt koronacyi odprawił Czcigodny Koronator sumę, podczas której miał kazanie ks. Piotr Kęsicki, kanonik łucki. Po sumie odbyła się uroczysta procesya po cmentarzu obok kościoła. Tegoż dnia rozdano między lud zgromadzony 10.000 medali pamiątkowych.
Uroczystość trwała aż do dnia 24. sierpnia. Celebrowali biskupi obu obrządków infułaci, najznakomitsi zaś podówczas kaznodzieje głosili chwałę Maryi P. Jak wielka była ta uroczystość, możemy wnioskować z tych kilku szczegółów. 0d 12. do 24.sierpnia wyszło łacińskich komunikantów 107.880; mszy św. według obrzad. rzymsk. odprawiono 4169, a ledwie nie tyle było mszy św. ruskich. Samych Dominikanów było 378. Prochu wystrzelano 180 cetnarów, oprócz tego, którego użyto na robienie sztucznych ogni. Lamp wypaliło się 28.000.
Pogoda przez wszystek czas była bardzo piękna, oprócz kwadransowego deszczu, znać cudownie z obłoków spuszczonego, kiedy gorzała chata niedaleko beczek z prochem stojących obok armat.
Ręka ludzka nie zdolna opisać wrażenia, jakie wywarła ta uroczystość na zgromadzonych. Dość powiedzieć, że samo niebo uradowane hołdem złożonym Maryi, dnia 17. sierpnia w niedzielę, przed zachodem słońca opromieniło kościół ognista, korona, na widok której rycerze polscy upadli na kolana a oficer jeden godności i powagi wielkiej, zostający przez całe życie w błędach niedowiarstwa, publicznie w kościele przed obrazem nowo ukoronowanym odwołał zgubne swe zasady i przyjął prawdziwa, wiarę katolicką.
Zjawienie się korony ognistej nad kościołem stwierdzone zostało przysięga naocznych świadków i powagą, biskupów. Na pamiątkę tego zdarzenia wymalowano trzy obrazy, z których dwa wisi na korytarzu klasztoru a jeden półkolisty w chórze za ołtarzem wielkim. Na szczycie zaś wieży umieszczono, duża złoconą koronę.
Br. G.
Numer z dnia 1.10.1902
O Stopkach N. P. Maryi w Podkamieniu
Trudnoby zaiste znaleźć takiego, co zwiedzając kościół OO. Dominikanów w Podkamieniu nie uczciłby Stopek Maryi. Lecz z drugiej strony nie mało znalazłoby się takich, którzy nic więcej wiedzą nad to, iż to są odbicia stóp Najśw. Dziewicy. Dla pożytku zatem duchownego tych wszystkich, co mają lub mieć będą szczęście oglądać na własne oczy te odbicia, jakoteż i tych, którzy mało lub nic zupełnie o nich nie słyszeli, podajemy tu to, cośmy znaleźli w zapiskach kronikarskich i opisach historycznych klasztoru.
W aktach komisyi duchownej z r. 1645 czytamy, iż wielu mieszkańców Podkamienia zeznało, "że na tem miejscu (gdzie dziś cerkiew ruska) pewne oczywiste widzenia różnym ludziom tak świeckim jak i duchownym objawione były“. Widziano tam lampy i świece gorejące, a nawet N. P. Maryę przechadzającą się po wzgórzu, gdzie też na twardym kamieniu, zostawiła ślady stóp swoich, "jak gdyby mówiła: Cześć mi oddawajcie na miejscu, gdzie stanęły nogi moje". Kiedy miejsce to pustką jeszcze stało, młynarz pewien chciał kamień ten, na którym były wyrażone stopki zabrać do młyna. "Zaczął ci wprawdzie z wielką pracą, ale mu potem ręce drętwiały i jakoby kamieniały. Pragnęli też i Ojcowie kamień ten przenieść do kościoła, ale daremnie. Uprosili więc od dziedzica Podkamienia ten kawał gruntu i pobudowali na nim kaplicę zrazu drewnianą, a gdy ta spróchniała i chyliła się do upadku, postanowił Stefan Ledochowski, podstoli wołyński, własnym kosztem nową kaplicę wymurować. Kamień węgielny r. 1731 poświęcił Adam Ksawery Wojna Orański, sufragan kamieniecki. Założono już i fundamenta, ale śmierć fundatora przeszkodziła dokończeniu dzieła. Dopiero r. 1740 stanęła wspaniała ta kaplica, a raczej kościółek, kosztem klasztoru.
Pięćdziesiąt niespełna lat później, miał zakon tę kaplicę utracić, r. 1788. Nastąpiły nieszczęsne czasy panowania Józefa II. Nie zadowolniono się zrabowaniem kosztowności klasztoru, odarciem obrazów ze szat złotych i srebrnych; kazano nadto wyłupać stopki N. P. Maryi i opieczętowawszy schować do depozytu klasztornego. Kaplicę zaś Stopek Maryi oddano Rusinom na cerkiew.
Stopki wyjęto z ukrycia r. 1791 i umieszczono je w chórze zakonnym za, ołtarzem wielkim, gdzie otoczone balaskami żelaznemi, do dziś dnia pozostają. Tam to, do odbitych w kamieniu Stopek Maryi, lud zbliża się podczas odpustu na klęczkach i piaskiem tamże posypanym naciera sobie oczy.
Br. G.
Numer z dnia 1.07.1904
W Podkamieniu, koło Brodów, na. odpust dnia. 2 lipca. zgromadziły się tłumy pobożnego ludu wiejskiego, by oddać cześć Niepokalanej Dziewicy, która. od tylu już wieków jaśnieje cudami i łaskami na górze Różańcowej w obrazie ukoronowanym przez 0. św. Benedykta XIV. dnia 15 sierpnia 1727, w kościele OO. Dominikanów. Do Komunii św. przystąpiło zgórą 4000 osób, a według obrządku ruskiego, na mocy szczególnego przywileju, w kościele naszym przystąpiło do 400 Rusinów. Bardzo jednak wielu Rusinów, wyspowiadanych u nas, udało się do cerkwi. aby z rąk J. E. Metropolity Szeptyckiego, który podówczas wizytował parafię, przyjąć Komunię św.
Numer z dnia 1.08.1905
W Podkamieniu koło Brodów. Dzień 2 lipca., Uroczystość N. P. Maryi Nawiedzenia, zgromadził tłumy pobożnych pątników z rozmaitych stron do stóp cudownej Dziewicy w kościele 00. Dominikanów. Już w piątek przybyły liczne drużyny. Do Stołu Pańskiego przystąpiło około 5.000, oprócz tego 800 osób obrz. grec.-kat. komunikowało się w kościele naszym, bardzo też wiele z tych ostatnich po Spowiedzi św. udało się do cerkwi. Sumę wraz procesyą pontyfikalnie celebrował N. Ks. Infułat Federkiewicz z Przemyśla.
Numer z dnia 1.09.1905
Rozmaitości
We wigilię Wniebowzięcia N. P. Maryi według starodawnego zwyczaju odbyła się jak każdego roku tak i w tym podniosła uroczystość zwane pogrzebem N. P. Maryi na miejscach gdzie Królowa nieba i ziemi obrała sobie trony, by z nich w szczególny sposób rozdawać łaski i dary do Niej w potrzebach uciekającym się.
Do Borku Starego pod Rzeszowem, gdzie od 500 lat N. Panna jaśnieje cudami i łaskami, na dzień ten przybyło bardzo dużo wiernych i wzięło udział w ceremonii. Podobnie i w Podkamieniu koło Brodów zgromadziło się wokoło cudownego obrazu bardzo wiele ludu wiejskiego miejskiego i poważny zastęp okolicznej inteligencyi. Wspaniała procesyę z licznym zastępem duchowieństwa Świeckiego i zakonnego prowadził N. ks. Opat Żółkiewski Kanaszowski, który również w sam dzień święta odprawił pontyfikalną sumę. Do Komunii św. przystąpiło z góra cztery tysiące osób.
Numer z dnia 01.01.1908
Marya zawsze i we wszystkiem
[...] Uczucia takie powiodą do współradości i współboleści z Maryą. Dusza - która ją pokocha serdecznie - wie, że każda łaska więc i chwila szczęścia spływa przez ręce Maryi. Więc za Jej przyczyną zawsze prosi i zawsze wie, że otrzyma, a jeśli nie wysłucha to rozumie, iż tak potrzeba dla jej dobra, dla jej zbawienia!
A jakaż dopiero mocna w cierpieniu! W dziejach cudownego obrazu Matki Boskiej Podkamieńskiej jest zapisany fakt - jak podczas najazdu wojsk moskiewsko· kozackich 1734 r., ojcowie nasi bojąc się zniewagi cudownego obrazu, postanowili go wywieźć. Juz ujechali sporą przestrzeń drogi, nagle wśród ciemnego boru konie obracają się w stronę kościoła i klasztoru. Kapłani, uwożący obraz uznali w tern palec Boży, i postanowili powrócić do klasztoru
Ale jakże powracać? kozacy zajęli miasteczko i oblegali klasztorne mury, mordowali w oczach Dominikanów, na drodze podstarostę Zagóreckiego, Wolskiego. A jednak ... jechali w biały dzień - wioząc swój skarb najdroższy - snać moc zaziemska okrywała ich, i spokojnie dobili· do klasztornej furty! I przyjmowali wierni synowie wizerunek Swojej W spomożycielki, z okrzykiem: „ Wolimy umrzeć przy Cudownej, niż żyć bez Niej!" Tak samo i serce prawdziwie miłujące Maryę - woli być z Nią w smutku, aniżeli bez Niej w radości. I wie, ze serce Maryi zawsze czuwa, ale najbliżej nas w godzinie smutku. Och! kielich tego życia często nad wyraz gorzki, ale jak słodkim się staje, jeśli powiemy sobie wspaniałomyślnie: Dla Ciebie Maryo!
Gdy przeciwności przygnębiają was, naśladujcie małą dziecinę która się rzuca w objęcia matki. Ramiona Maryi zawsze otwarte, ale rozszerzają się dla nieszczęśliwych…
Źródło: http://bc.dominikanie.pl
Poleć ten artykuł | |
Podziel się z innymi: | |
URL: | |
BBcode: | |
HTML: | |
Facebook - Lubię To: |
|
Komentarze
Dodaj komentarz
Oceny
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Świetne! | 100% | [1 głos] | |
Bardzo dobre | 0% | [0 głosów] | |
Dobre | 0% | [0 głosów] | |
Średnie | 0% | [0 głosów] | |
Słabe | 0% | [0 głosów] |