Logowanie
Nawigacja
Aktualnie online
Ostatnio Widziani
| ||
| ||
| ||
| ||
|
Statystyki
Artykułów: 379
Newsów: 253
Komentarzy: 1437
Postów na forum: 899
Użytkowników: 616
Shoutbox
..?page_id=9
pl będę zamieszczał genealogie rodów z Podkamienia, (dostęp dla grupy "Genealogia". Aby przynależeć należy wyrazić taka chęć
Ankieta
Pamiętaj - Ty też możesz pomóc!!
Wypełnij i wyślij ankietę dot. pomordowanych.
ANKIETA
Stowarzyszenie
A czy Ty zapisałeś/-aś się już do Stowarzyszenia Kresowego Podkamień?
DEKLARACJA
Ankieta
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 05/07/2021 13:23
Archiwum ankiet
Identyfikacja
Genealogia
Księgi metrykalne
I Kataster
II Kataster
Ostatnie komentarze
Pochowana został...
(*) R. I. P.
Pani Bronisława ...
Poprawiłem błę...
Poprawna nazwa to...
Artykuły
Czyli w 2027 roku...
Po ponad 10 latac...
Faktycznie - popr...
07.06.1921 Telega...
07.06.1921 Telega...
Galeria
Wspomniane materi...
Dzień dobry. Dz...
Dzień dobry. To...
Syn Władysława ...
Siódmy od prawej...
Galeria2
Dziękuję. Zdję...
Dziękuję. Zdję...
To jest zdjęcie ...
To jest zdjęcie ...
To jest Stanisła...
Dodatkowe strony
[url]https://yout...
Teresa Liptak z d...
TRZEBA KRZYCZEC,N...
Nacjonalistyczne ...
President Coolidg...
Top komentatorzy
krystian | 404 |
harry | 321 |
swietojanski | 125 |
Ostatnie zdjęcia
Genowefa Pawluk (z. ...
Genowefa Pawluk (z d...
Jan Pawluk z żoną
Michał Świętojań...
Górnicka (z d. Świ...
Władysław Święto...
Iłowski Ryszard
Baczewicz Stanisław
Newsletter
Warto tam zajrzeć
Nawigacja
W Podkamieniu (cz. 2)
Sadok Barącz, Rys dziejów Zakonu Kaznodziejskiego w Polsce, T. 1, Lwów 1861, nakł. W. Manieckiego.
W Podkamieniu
(część 2)
Przy takiej życzliwości, nie trudno było ojcom naszym pomyśleć o wzniesieniu teraźniejszego tak ogromnego a wspaniałego gmachu zakonnego, na miejsce budynku niedawno wprawdzie, lecz przez założenie złych fundamentów do upadku nachylającego się Jakoż około roku 1640 przy pomocy Alexandra Cetnera chorążego ziemi podolskiej, i jałmużnie szlachty polskiej rozpoczęło się wykonanie dzieła tak pięknego. Aby zaś powaga cudów Maryi nie była tylko płonnym odgłosem ludu, Jędrzej Gembicki biskup łucki, dnia 19-go sierpnia 1644, ogłosił postanowienie swe względem rozpoznania nadzwyczajnych tych zdarzeń. Dnia tedy 9- go stycznia 1645 roku przybyli do Podkamienia Franciszek Gogoliński protonotaryusz apostolski i kustosz łucki, Jan Tersowski obojga praw doktor, protonotaryusz apostolski i pleban brodzki, Maciej Gągalski, obojga praw doktor, protonotaryusz apostolski i pleban z Oleska, a założywszy swe urzędowanie w klasztorze, najprzód czterdziestu siedmiu świadków przysięgi wysłuchali, a potem 31 wiarygodnych świadectw w księgę wpisawszy, dalsze rozpoznania do dnia 25go marca odłożyli. W którym to czasie znowu stanąwszy, wysłuchali czterdziestu świadków, których zeznania przysięgą stwierdzone biskupowi swemu przedłożyli. Gorliwy ten pasterz nieomieszkał natychmiast wydać uznanie powagi tych cudów, a zatwierdziwszy ten akt własnoręcznym podpisem dnia 21-go lipca 1645 roku, podał takowy do publicznej wiadomości.
Gdy już żadnej wątpliwości nie podlegała dzielność wypadków nadzwyczajnych, które się działy na tem miejscu, wzmogła się jeszcze bardziej ufność pobożnych pielgrzymów. Sam Michał xiążę Wiszniowiecki, który później był królem polskim, 1661 roku pospieszył dla złożenia hołdu Maryi, a po skończonem nabożeństwie, swoją ręką własną wpisał się do bractwa różańcowego. Częste napady nieprzyjaciół krzyża ś., nieodstraszyły też ojców naszych od wykonania tak wspaniałego przybytku zakonnego. ·Wielka albowiem była dezolacya w tutejszym kraju, zwłaszcza kiedy Turcy w r. 1672 opanowawszy Kamieniec podolski, srogie i częste czambuły Tatarów wysyłali w te okolice. Podczas tych nieszczęśliwych okoliczności, wiele stron województwa pustkowało bez ludzi, i wszędzie rosły czarne lasy tak dalece, że na tem miejscu, na którem teraz miasto Podkamień był czarny las z wielkich i starych dębów i buków, sam konwent tutejszy stał także w czarnym lesie, mając około swoich murów różne wielkie i stare drzewa, i tylko można go było widzieć z gościńca brodzkiego, a to stanąwszy prawie pod murami jego. Jednakże i podczas tych złych lat mieszkali chrześcianie w Podkamieniu około kaplicy i cerkwi spaskiej, ale tak ostrożnie, że za każdym znakiem o trwodze, uciekali do konwentu, me tylko obmurowanego, ale też mającego na tenczas za murem rondelki z koszami i armatkami. Tatarzy najczęściej tu napadali od Tarnopola i Olexiniec, na których przybycie, skoro się poczęły odzywać armaty w Tarnopolu, w Wiszniowcu, Olexińcu, lub Poczajowie, podobnyż huk odzywał się nie tylko w Załoźcach, ale i w Horodyszczu, gdzie przy wieży murowanej ludzie mając jedną, armatkę i hakownic kilka przy ręcznej mniejszej strzelbie, nigdy nie dali się Tatarom. Tutejszy konwent musiał ku temu ustawicznie trzymać stróżów, zwłaszcza na wieży, słuchających czyli gdzie strzelono na trwogę, i sam się odzywał swojemi armatami, a tym samym dawał znać o trwodze Brodom i bliższym miejscom, na których się ludzie bronili przeciwko Tatarom. Podczas tak długiej wojny, lubo Tatarzy w każdym roku kilka razy w Podkamieniu byli, nigdy jednak klasztorowi nie szkodzili, częścią nieraz cudownie przestraszeni, częścią, że konwent dawał im odpór nie tylko swoim orężem, ale też nieprzyjmując nikogo wchodzącego do konwentu, tylko gotowego bronić się albo hakownicą albo mniejszą strzelbą. Choć w tych okolicznościach zakonnicy nie uciekali z klasztoru, jednak obraz cudowny i kosztowniejsze sprzęty kościelne wysyłali do zamku brodzkiego. W śród tych boleśnych niepowodzeń na zewnątrz, doznali jeszcze nasi dotkliwszą klęskę, kiedy zaledwie ukończywszy mury okazałej świątyni, sklepienie nowo zbudowane w niektórych miejscach rysować się poczęło. nareszcie runęło z wielka strata nakładu i czasu daremnie użytego: Ale Bóg, który dopuścił tę klęskę, wzbudził niebawem pobożność Jana III, króla polskiego, nie mogącego znieść upadku miejsca tego, dla którego przodkowie jego tak wielką przychylność okazali. Swoim kosztem nie tylko budować kazał trwałe sklepienie, ale nawet sam wpisawszy się do bractwa różańcowego, niektóre bogate materye, zdobyte na Turkach 1683 roku, na ornaty ofiarował.
Pokrzepieni wspaniałomyślnością monarchy i znakomitego czasu swego bohatyra, poczęli ojcowie nasi myśleć, jakimby sposobem zaradzić niedostatkowi wody, który mocno czuć się dawał. Na różnych miejscach próbowali dobrania i kowania studni, a dostawszy się do twardej skały, jamy wykopane z bólem serca zasypywać musieli. Wszelako ufając potędze tego, który z opoki niegdyś najczystsze wyprowadzał zdroje, zaprowadzili nabożeństwo do ś. Klemensa papieża i męczennika, błagając przez przyczynę tego świętego miłosierdzia bożego dla siebie. Jakoż dnia 23-go listopada 1690 roku. po odśpiewanej mszy świętej przyleciał bocian przed okna klasztorne, a usiadłszy na miejscu, gdzie teraz studnia, okrążył takowe i trzy razy dziobem uderzył. Zrozumieli ojcowie, że to zjawisko wskazuje im pewne źródło wody, na której im zbywało. Dlatego po uczynionych modlitwach, kazali w imię pańskie na owem miejscu przez bociana wskazanem brać studnię, która z początku bardzo łatwo na kilkanaście sążni. dała się wykuć potem jednak do nieużytej przyszło skały, której żadne żelazo radzić nie mogło. Zasmuceni z tej przyczyny zakonnicy, i to miejsce porzucić i zasypać mieli. W tem pojawia się jakiś człowiek obdarty, który zastawszy ich zasmuconych nad owem miejscem studni, rzekł do jednego z nich: Czego się to ojcowie frasujecie? A gdy mu nic żaden z nich nieodpowiedział z żalu, bo i sam widział co się działo, rzekł: "Podobno mną gardzicie, żem w tak podłem odzieniu a ja bym wam podał sposób łatwy do dalszego brania studni." To usłyszawszy, przystąpił do niego jeden z ojców mówiąc: jeżeli wiesz człowiecze o jakim sposobie, chciej go nam opowiedzieć, a słuszną od nas odbierzesz nagrodę. Nie tłumacząc się tedy obszernie kazał w dół wybrany drwa spuścić, i zapalił je, które gdy do szczętu zgorzały i węgle przygasły, robotnicy zgarnęli popiół na bok i poczęli łupać skałę, która się znacznemi kawałkami rozbijać dała. uszczęśliwieni zakonnicy, obdarzyli sowicie doradcę poczciwego, czuwając starannie nad wykonaniem dzieła zamierzonego.
Tym czasem ukończyła się budowa świątyni pańskiej, której ceremonie konsekracyi dopełnił x. Wiktoryn Amand Cieszejko biskup bakowski, dnia 15-go maja 1695 roku, mając na to wyraźne zezwolenie kapituły łuckiej. Odtąd rozpoczęła się nowa epoka dla klasztoru. zabłysła gwiazda pomyślności, a cała okolica przybrała swobodniejszą postać. Ucichły najazdy tatarskie, czarny las upadł pod zamachem ostrych toporów, a w roku 1699, ukazały się dwa nowe domy w miejscu, gdzie teraz miasto Podkamień. Postępowała też mozolna praca koło studni, w której górnicy w dzień i w noc kując nieustannie, pocieszali się nadzieją, mającą kiedyś uwieńczyć dla dobra ludzkości podjęte trudy. W lat ośmnaście, dnia 2- go lutego 1708 roku, trysnęły wody ze skały, i napełniły radością całą prawie okolicę, nauczając przytem, że wola żelazna z wytrwałością połączona, wszystko zdziałać może. Studnia ta, mająca 50 sążni głębokości jest do dziś dnia podziwem pobożnych pielgrzvmów. Obok tak pięknego dzieła, które 30.000 złp. kosztowało, wykonano pierwszy czworobok klasztoru o jednem piętrze, mieszczącem w sobie nowicyat i studyum materyale. Równie też i cmętarz obok kościoła położony, przyozdobiony został piękną kolumną kamienną, na której jest statua Najś. Maryi Panny z miedzi suto złocona, wystawiona kosztem konfederacyi małopolskiej pod Stanisławem Ledóchowskim. A gdy zaspokojone zostały najpierwsze potrzeby klasztoru: postanowili ojcowie zaraz po zbudowaniu wielkiego organu w kościele i opatrzeniu wieży donośnym zegarem, ukoronować wizerunek swej Orędowniczki i Pani. W tym celu udał sie do Rzymu Antoni Cetner kasztelanie wołyński później starosta korytnicki 1724 roku, opatrzony listami polecającemi Augusta II króla polskiego, Jakóba i Konstantego Sobieskich królewiczów, xiędza prymasa arcybiskupa gnieźnieńskiego, i wielu innych prałatów i magnatów polskich, za wstawieniem się Maryi Klementyny Sobieskiej pod ów czas w Rzymie będącej, uzyskał przychylność ojca świętego Benedykta XIII, który dnia 14- go maja 1725 roku zezwolił x. Janowi Skarbkowi arcybiskupowi lwowskiemu odprawić akt koronacyi. Lecz gdy tenże wymówił się słabością od tej uroczystości, powtórnie wydano dyplom 1726 r. x. Stefanowi Rupniewskiemu biskupowi łuckiemu Tym czasem nadesłano dwie złote korony w Rzymie zrobione, a przez Benedykta XIII poświęcone, i 2,200 medalów z różnemi odpustami. Czcigodny biskup przyjął wezwanie Zakonu, i spełnienie przyrzeczenia swego na dzień 15go sierpnia 1727 roku przeznaczył. Którego to dnia osobiście, w przytomności x. Samuela Ożgi biskupa kijowskiego, Stanisława Hozyusza biskupa kamienieckiego, x. Józefa Wyhowskiego biskupa ruskiego w Łucku, rycerstwa polskiego, i nieprzeliczonego tłumu ludu, dopełnił pożądanego aktu koronacyi, od tylu wieków uwielbianego wizerunku Maryi. Ręka ludzka nie jest zdolną opisać to wrażenie, jakie pamiętna ta uroczystość wywarła na umyśle tak licznego zgromadzenia. Dosyć powiedzieć, że same niebo uradowane złożonym hołdem Maryi, dnia 17 go sierpnia przed zachodem słońce upromieniło kościół ognistą koroną, na widok której rycerze polscy upadli na kolana, a oficer jeden godności i powagi wielkiej przez całe życie w błędach niedowiarstwa zostający, publicznie w kościele przed obrazem nowo ukoronowanym odwołał zgubne swe zasady, i wiarę prawdziwą katolicką przyjął.
ŹRÓDŁO: Biblioteka Kolegium Filozoficzno-Teologicznego oo. Dominikanów w Krakowie
Poleć ten artykuł | |
Podziel się z innymi: | |
URL: | |
BBcode: | |
HTML: | |
Facebook - Lubię To: |
|
Komentarze
Dodaj komentarz
Oceny
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.