Logowanie
Nawigacja
Aktualnie online
Ostatnio Widziani
| ||
| ||
| ||
| ||
|
Statystyki
Artykułów: 379
Newsów: 253
Komentarzy: 1437
Postów na forum: 899
Użytkowników: 616
Shoutbox
..?page_id=9
pl będę zamieszczał genealogie rodów z Podkamienia, (dostęp dla grupy "Genealogia". Aby przynależeć należy wyrazić taka chęć
Ankieta
Pamiętaj - Ty też możesz pomóc!!
Wypełnij i wyślij ankietę dot. pomordowanych.
ANKIETA
Stowarzyszenie
A czy Ty zapisałeś/-aś się już do Stowarzyszenia Kresowego Podkamień?
DEKLARACJA
Ankieta
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 05/07/2021 13:23
Archiwum ankiet
Identyfikacja
Genealogia
Księgi metrykalne
I Kataster
II Kataster
Ostatnie komentarze
Pochowana został...
(*) R. I. P.
Pani Bronisława ...
Poprawiłem błę...
Poprawna nazwa to...
Artykuły
Czyli w 2027 roku...
Po ponad 10 latac...
Faktycznie - popr...
07.06.1921 Telega...
07.06.1921 Telega...
Galeria
Wspomniane materi...
Dzień dobry. Dz...
Dzień dobry. To...
Syn Władysława ...
Siódmy od prawej...
Galeria2
Dziękuję. Zdję...
Dziękuję. Zdję...
To jest zdjęcie ...
To jest zdjęcie ...
To jest Stanisła...
Dodatkowe strony
[url]https://yout...
Teresa Liptak z d...
TRZEBA KRZYCZEC,N...
Nacjonalistyczne ...
President Coolidg...
Top komentatorzy
krystian | 404 |
harry | 321 |
swietojanski | 125 |
Ostatnie zdjęcia
Genowefa Pawluk (z. ...
Genowefa Pawluk (z d...
Jan Pawluk z żoną
Michał Świętojań...
Górnicka (z d. Świ...
Władysław Święto...
Iłowski Ryszard
Baczewicz Stanisław
Newsletter
Warto tam zajrzeć
Nawigacja
Tadeusz Szydłowski - Ruiny Polski
Tadeusz Szydłowski
Ruiny Polski: opis szkód wyrządzonych przez wojnę w dziedzinie zabytków sztuki na ziemiach Małopolski i Rusi Czerwonej z 227 rycinami i mapką orientacyjną
skład gł. Gebethner i Wolff, 1919
[…] Wojna poparła niestety bardzo wydatnie owe, przeciwko starodawnemu pięknu zwrócone, tendencje naszego dzisiejszego barbarzyństwa i uprzątnęła w miasteczkach polskich wiele znów miejsca tandetnym, koszarowym kamienicom, które tak bujnie zaczęły się plenić w ostatniej dobie.
Niepodobna wyliczyć wszystkich strat, lecz dla zilustrowania wystarczą przykłady. Oto w Podkamieniu, miasteczku położonem na północno-wschodnim krańcu Galicji niedaleko Brodów, a sławnem jako miejsce odpustowe, otaczały rynek ze wszystkich stron rzędy charakterystycznych domków podcieniowych. Takie drewniane podcienia, powstające w ten sposób, że silnie przed ściany domów wysunięte szczyty dachów, wsparte są na zgrabnie wyciosanych słupkach, należą do szczególnie miłych i typowych dla naszych miasteczek motywów, będących zjawiskiem analogicznym do murowanych arkad, znanych już nam z Zamościa, Rymanowa lub Żółkwi. Wojsko rosyjskie spustoszyło, rozbiło i rozebrało doszczętnie szereg takich podcieniowych domków, tak, że dziś tylko po jednej stronie rynku zostały się jeszcze jako tako utrzymane. Dzikie, zawzięte niszczenie domków podczas kwaterunków i podpalanie całych miasteczek przy odwrocie, by już wrogom nie mogły być żadną ostoją.
[…]
Gdy w roku 1918, po rozpadnięciu się carskiej Rosji, skrajne powiaty Galicji wschodniej zostały wyswobodzone od wojsk rosyjskich, podjęto zbadanie stanu zabytków w powiatach: brodzkim, tarnopolskim i trembowelskim. Robót konserwacyjnych przy cennych kościołach w Podkamieniu i Tarnopolu nie można było jednak mimo usiłowań doprowadzić do skutku, wskutek zupełnej martwoty, jaką sprowadziła wojna w owe okolice, jedynie w środkowej i naturalnie zachodniej części Galicji rozwinęła Centrala odbudowy (zwana później krajowym Urzędem odbudowy) żywszy ruch budowlany i współdziałała w przeprowadzeniu robót przy budowlach zabytkowych.
[…]
Do najsłynniejszych, najokazalszych na Rusi, należał klasztor Dominikanów w Podkamieniu, na pograniczu ruskiego i wołyńskiego województwa. Odgrywał on ważną rolę w krzewieniu oświaty na kresach, a jako miejsce warowne, służył niejednokrotnie schronieniem i obroną w czasie najazdów tureckich i tatarskich. Położony na skalistem wzgórzu, panującem nad okolicą, jest do dziś obwiedziony dokoła murem i basztami. Z poza murów wyłaniają się rozległe budynki klasztorne i kościół z wyniosłą, widoczną z daleka wieżą.
Budowa kościoła pochodzi z XVII wieku. Rozpoczęta w r. 1612, trwała z przerwami około stu lat, aż dopiero z początkiem XVIII wieku przystawiono do frontu ową wieżę. Architektura nie odznacza się szczególną ozdobnością. Główne ożywienie zewnętrznego wyglądu stanowiły bardzo bogaty hełm wieży, ładna wieżyczka na sygnaturkę i kopułki kaplic bocznych. Natomiast wnętrze kościoła olśniewa przepychem urządzenia i świetnością polichromii, Szereg efektownych barokowych ołtarzy błyszczy rzędami złoconych kolumn i tłumem rzeźb. Porywa oczy zamaszystość i śmiałość układu i pozy rzeźbionych figur, zadziwia zręczność snycerska w ich ujęciu i wykonaniu, oraz pomysłowość dekoracyjna w kompozycji całości.
Nie tylko wnętrze kościelne wywołało silne wrażenie artystyczne, także w budynku klasztornym napotykało się cenne dzieła sztuki, mnóstwo obrazów, rozwieszonych na ścianach, długich, sklepionych korytarzy i w izbach, z których kilka było pięknie dekorowanych, np. refektarz lub biblioteka. Ściany dużej Sali bibliotecznej wypełniało ośmnaście wielkich i wspaniałych szaf z XVIII wieku, przybranych rzeźbami i ornamentacją, a pełnych ksiąg różnorodnych. Na każdym kroku dostrzegało się świadectwa wysokiej kultury dawnych wieków.
Przez wojnę poszła znaczna część tych skarbów z dymem. We wrześniu 1915 roku skierowała artyleria austriacka krzyżowy ogień na kościół i klasztor, podczas którego padło tam około 50 pocisków armatnich różnego kalibru. Spłonął cały dach kościelny, kryty blachą miedzianą, a wraz z nich zgorzała sygnaturkowa wieżyczka o wytwornym kształcie barokowym, przyozdobiona pięknemi wazonami, kwiatonami i ozdobami ze złoconej blachy miedzianej. Okrągłe wieżyczki dwóch krzyżowych kaplic bocznych, przybrane w miedziane, konsole częściowo w ogniu złocone, utraciły tę swą ozdobną oprawę i jedynie hełm wieży wówczas ocalał. Do wnętrz nawy ogień nie wtargnął, rozhulał się natomiast w budynku klasztornym ba niesklepionem piętrze, prócz dachów pochłonął powały i całe wyposażenie i urządzenie piętrowych izb. Nie zostało ni śladu z cennej biblioteki, zawierającej przeszło 5000 dzieł, a 500 500 rękopisów, ni szczątka z dobrej setni obrazów i portretów. Były wśród nich olbrzymie płótna, przedstawiające pierwszych Dominikanów podkamieńskich i męczeństwo zadane im przez Tatarów, oraz szereg innych scen, opowiadających o życiu i działalności zakonu. Dziesięć malowideł odnosiło się do aktu koronacji cudownego obrazu, z nich pięć dużych, o łukowym kształcie, posiadać miało wybitną wartość. Wśród obrazów religijnych należało do najcenniejszych dzieło Czechowicza, wyobrażające św. Katarzynę w zachwyceniu, nad nią grupę aniołków, a w głębi postać umęczonego Chrystusa. Obraz ten odznaczał się dobrym rysunkiem i żywością koloru.
Prócz wielkich i mniejszych kompozycji religijnych znajdował się w krużgankach długi szereg portretów jużto dobrodziejów klasztoru, jużto zakonników. Oglądało się wizerunki króla Michała Wiśniewieckiego, królewicza Konstantego Sobieskiego, biskupów Kaspra Cieciszewskiego i Stefana Rupniewskiego, kilku Cetnerów, marszałka konfederacji tarnogrodzkiej Stanisława Ledóchowskiego, starostę kaniowskiego Mikołaja Potockiego i inne postaci zbrojne i strojne, o marsowem obliczu, a obok nich poważnie i świątobliwe twarze przeorów i zakonników, wśród których napotykało się przedstawicieli możnych rodów Potockich i Czartoryskich. Portrety te pochodziły z XVII i XVIII wieku, niejeden z nich stanowił niepoślednie dzieło malarstwa, uderzające doskonałością i siła charakterystyki. Spłonęło również kilkanaście cennych rzeźb, np. w bibliotece figura św. Tomasza naturalnej wielkości, na postumencie w kształcie kotwicy. Przepadło zapewne wiele starych sprzętów i interesujących przedmiotów artystycznych.
Jakie szczęście, że pożar nie dostał się do środka kościoła i nie zniszczył przepięknego wnętrza. Nie obeszło się jednak bez szkody. Ostrzeliwanie wstrząsnęło sklepienia naw, a wciskający się dym pożaru zaczernił cenne freski. Granaty ugodziły w prawą boczną nawę, skutkiem czego powstała szczelina w sklepieniu przez całą długość, a boczna ściana wychyliła się nieco na zewnątrz. W przylegającej kaplicy św. Dominika, która ma kopułę dekorowaną bardzo bogato sztukaterią i malowaniem, powstała znaczna rysa, gubiąca się w sklepieniu.
Po tej katastrofie pokryto przy pomocy wojskowości austriackiej kościół słomą, a klasztor papą. Niestety nie był jeszcze sądzony koniec złym losom Podkamienia. W maju 1916 r. uderzył piorun w kościół, którego nie zabezpieczały zniszczone w czasie ostrzeliwania gromozwody. Dach słoma kryty stanął jedejjj chwili w ogniu, który dostał się także na nietkniętą dotychczas wieżę. Runęła cała górna, miedzianą blachą obita część wieży, tj. hełm, który był bardzo piękny i ozdobny, a przypominał hełm krakowskiej katedralnej wieży zegarowej. Na narożnikach nasady hełmu stały w Podkamieniu, podobnie jak w Krakowie cztery wielkie, wykonane z blachy miedzianej figury świętych o trzechmetrowej wysokości. Stopiły się one w sile żywiołu, równie jak stary zegar i dwa zegarowe dzwony, zaś na szczycie wieży kula miedziana, w ogniu złocona i korona N.P. Maryi o dwumetrowej średnicy. Tak więc postradał kościół zewnętrzną wspaniałość, ów blask, który bił z daleka od przepięknych kształtów wieży i sygnaturki.
Powtórny pożar dachowego pokrycia, powiększył dotychczasowe uszkodzenie wierzchnich murów. Ucierpiały gzymsy tak naw kościelnych jak i wieży. Przez szczeliny w sklepieniach wciskały się kłęby dymu do wnętrza, smoląc po raz wtóry freski, szczególnie na sklepieniu prezbiterium. Na ogrom klęski wpłynęły nadto stosunki wywołane wojną, które uniemożliwiły przeprowadzenie robót ochronnych. Przy niezmiernych wysiłkach zdołano wreszcie pokryć kościół przynajmniej deskami, lecz nie przylegając ściśle, przepuszczały one wodę do środka na wierzch sklepienia. Ponieważ przedtem wskutek ostrzeliwania odstały sklepienie nieco od ścian, woda deszczowa dostaje się do wnętrza. Wywołało to rysy w sklepieniu prezbiterium i lewej nawy bocznej oraz zamoknięcie sklepień i ścian, tak wewnątrz, jak zewnątrz kościoła wyraźnie widoczne.
Freski sklepienne ulegają coraz większemu zawilgoceniu. Jakkolwiek bowiem dla odprowadzenia wody z koszów sklepiennych na zewnątrz, wprawiono bezpośrednio nad sklepieniem metalowe rurki odpływowe, to jednak przy większych deszczach gromadzi się tak wiele wody, że ją w r. 1918 wiadrami trzeba było wynosić. Jak długo Podkamień leżał w bliskości strefy wojennej, a nawet później, niepodobna było przy zupełnej martwocie, jaka zapanowała na tych kresach, doprowadzić do skutku wykonanie definitywnego, solidnego dachu i wnętrze świątyni zostaje wciąż pod grozą zawalenia się sklepień oraz zupełnej dewastacji.
Zniszczenie fresków byłoby strata dla sztuki polskiej wcale poważną. Jest to dzieło wybitnego artysty dekoratora XVIII wieku Stanisława Stroińskiego, który swemi pieknemi polichromiami ozdobił szereg świątyń w ruskiem województwie np. we Lwowie, Leżajsku, Tarnopolu i indziej. Wśród nich należy polichromia prezbiterium kościoła podkamieńskiego niezawodnie do najświetniejszych. Z świetności tej dekoracji na sklepieniu trudno dziś zdać sobie dokładnie sprawę, tak zczerniała od dymu i zaszła wilgocią, szczególnie partia przy łuku tęczy. Przedstawiona jest na całej rozległości sklepienia wielka kompozycja figuralna, wyobrażająca chwilę Wniebowzięcia Najświętszej Panny Marji, gdy nad pustym grobem stoją zdumieni Apostołowie, a Marję unoszą chóry aniołów. Dostrzec jeszcze można doskonałą charakterystykę ruchów i gestów, fantazję i zręczność w zaaranżowaniu całości. Najlepszą miarą talentu Stroińskiego są nieuszkodzone malowidła na ścianach prezbiterium. Oglądamy tu z jednej strony Nawiedzenie św. Elżbiety, z drugiej Zaśnięcie Najświętszej Panny Marji, obok pokrewne motywy i symbole religijne. Budzi podziw łatwość, z jaką artysta komponuje, jak niesłychanie żywo umie opowiadać, z jaką śmiałością wykreśla dla swoich scen wspaniałe ramy monumentalne, architektoniczne wnętrza, perspektywy, jak lubuje się w wywoływaniu złudzenia malowanemi oknami, drzwiami, kolumnami, itp. Z ogromną zręcznością rysunku łączy się żywość, jaskrawość i siła dekoracyjnego kolorytu. Malowidła te były odnowione w ostatnich czasach i tylko właśnie sklepienie prezbiterium, dziś tak nadniszczone, zachowało jeszcze zupełnie autentyczny, stary wygląd.
Mniej ucierpiała od pożaru polichromia naw, jedynie przęsło przy tęczy zaciemnione jest od dymu, lecz wilgoć daje się i tu poważnie we znaki. Artysta usiłował wyrazić w plastycznych kształtach wezwania allegoryczne z litanii do N. Panny, np. brama niebieska, wieża Dawidowa itd. I okazał w tym kierunku olbrzymią pomysłowość malarską. Wymalował niezliczony tłum figur w przeróżnych scenach, całość ująć w efektowne ramy architektoniczno-ornamentacyjne, słowem stworzył dzieło wcale osobliwe, którego zatraty, czy choćby nieuchronnego w obecnej sytuacji nadniszczenia, musielibyśmy bardzo żałować. Niestety nie wiadomo jeszcze, kiedy zostanie ustalony los tak zabytkowo cennej świątyni.
Klasztor nie uległ powtórnemu pożarowi, lecz pokrycie papą nie zabezpiecza dostatecznie murów. Ów cały kompleks spustoszonych budynków, posiada wraz z otaczającemi go murami i basztami znaczną wartość zabytkową, tymczasem nawet mury forteczne z ciosowego kamienia ucierpiały, gdyż wojska rosyjskie zdjęły z nich wierzchnią warstwę, baszty zaś mają w części pozrywane dachy i szczerby w ścianach. Badając takie obiekty, trudno wprost nieraz ogarnąć sumę szkód istotnie niepowetowanych.
[…]
Tekst uzyskany dzięki uprzejmości:
Antykwariatu Abecadło
ul. Dietla 111/7, I. piętro
31-031 Kraków
www.abecadlo.org
Serdecznie dziękujemy!
Poleć ten artykuł | |
Podziel się z innymi: | |
URL: | |
BBcode: | |
HTML: | |
Facebook - Lubię To: |
|
Komentarze
Dodaj komentarz
Oceny
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Świetne! | 100% | [1 głos] | |
Bardzo dobre | 0% | [0 głosów] | |
Dobre | 0% | [0 głosów] | |
Średnie | 0% | [0 głosów] | |
Słabe | 0% | [0 głosów] |