Logowanie
Nawigacja
Aktualnie online
Ostatnio Widziani
| ||
| ||
| ||
| ||
|
Statystyki
Artykułów: 379
Newsów: 254
Komentarzy: 1437
Postów na forum: 899
Użytkowników: 617
Shoutbox
..?page_id=9
pl będę zamieszczał genealogie rodów z Podkamienia, (dostęp dla grupy "Genealogia". Aby przynależeć należy wyrazić taka chęć
Ankieta
Pamiętaj - Ty też możesz pomóc!!
Wypełnij i wyślij ankietę dot. pomordowanych.
ANKIETA
Stowarzyszenie
A czy Ty zapisałeś/-aś się już do Stowarzyszenia Kresowego Podkamień?
DEKLARACJA
Ankieta
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 05/07/2021 13:23
Archiwum ankiet
Identyfikacja
Genealogia
Księgi metrykalne
I Kataster
II Kataster
Ostatnie komentarze
Pochowana został...
(*) R. I. P.
Pani Bronisława ...
Poprawiłem błę...
Poprawna nazwa to...
Artykuły
Czyli w 2027 roku...
Po ponad 10 latac...
Faktycznie - popr...
07.06.1921 Telega...
07.06.1921 Telega...
Galeria
Wspomniane materi...
Dzień dobry. Dz...
Dzień dobry. To...
Syn Władysława ...
Siódmy od prawej...
Galeria2
Dziękuję. Zdję...
Dziękuję. Zdję...
To jest zdjęcie ...
To jest zdjęcie ...
To jest Stanisła...
Dodatkowe strony
[url]https://yout...
Teresa Liptak z d...
TRZEBA KRZYCZEC,N...
Nacjonalistyczne ...
President Coolidg...
Top komentatorzy
krystian | 404 |
harry | 321 |
swietojanski | 125 |
Ostatnie zdjęcia
Genowefa Pawluk (z. ...
Genowefa Pawluk (z d...
Jan Pawluk z żoną
Michał Świętojań...
Górnicka (z d. Świ...
Władysław Święto...
Iłowski Ryszard
Baczewicz Stanisław
Newsletter
Warto tam zajrzeć
Nawigacja
09. Zeszyt 6
Zeszyt 6
9 czerwca 1943
Brody. Jesteśmy w Brodach już całe trzy tygodnie i dwa dni. W Brodach tydzień temu była akcja na Żydów. Kazali im Niemcy w lasku Sznela kopać rowy. Gdy rowy już były, musieli rozbierać się do naga, zanieść swoje rzeczy na auto. Potem Żydzi biegli gęsiego w stronę rowu. Niemiec wtedy strzelał z karabinu maszynowego. a jakiego Żyda zastrzelili w getcie, to składali na kupę, polali jakimś płynem i to się tak paliło a po całym mieście unosił się wstrętny zapach spalonych włosów i kości.
10 czerwca 1943
Pan nauczyciel radził mi co dzień pisać pamiętnik. Teraz dzieją się tak straszne rzeczy, że wolałabym zapomnieć niż zapisywać. Wciąż napadają, wciąż mordują. Tydzień temu koło spółki Brody ktoś zamordował żandarma. W lasku Matejki na lotnisku zabili robotnika Polaka. Za Radziwiłowem spalili partyzanci wieś Drańczę Polską, obrzucili granatami. Wiele ludzi się spaliło a kto uciekał to zaraz strzelali. My się tylko na ogień patrzyli. A to widać było tak wyraźnie, jakby się Ditikowce paliły.
KONIEC
FINIS
KONIEC
222 x 2 = 444
23 czerwca 1943
Wczoraj był dzień pierwszej mojej Komunii świętej. Byłam w welonie pożyczonym i w swojej białej sukience nadsztukowanej, białych pończochach i lakierowanych pantoflach. Po południu byłam u fotografa. Po Komunii poszliśmy na śniadanie do Polskiego Komitetu. Była dobra kawa, bułeczka i 1 ciastko z kremem.
30 czerwca 1943
Dostałam świadectwo. Wszystko z góry na dół bardzo dobre. W Wysocku koło Ponikowicy spalili księdzu stodołę. A w Rudzie Brodzkiej spalili ganek plebanii. A w Markopolu u Pana Szwarca w pokoju, w którym mieszkał jego buchalter, wybili okno i buchaltera okradli. Zabrali mu wszystko, nawet prześcieradło ściągnęli z łóżka. A Pan Szwarc z żoną i dzieckiem na czworakach wsunęli się na strych.
7 sierpnia 1943
Wczoraj w nocy palił się ostatni polski folwark na Wołyniu – Boratyn. Ja, Mamusia i babcia wyszliśmy na ogród. Niebo na północy było całe czerwone. Ludzie mówią, że 18 mają być na Brody i inne miasta naloty, ale nie wiemy jakie. Boję się tego bardzo, ale mamusia tłumaczy, że im więcej się biją, tym prędzej się wojna skończy. W tym tygodniu bandyci na Rybakowej zabili gajowego, a żonę i dziecko zostawili. Dnia nie ma, żeby do nas takie wiadomości nie dochodziły. Tak nie boimy się bomb, jak napadu tych strasznych bandytów.
8 sierpnia 1943
Dzisiaj zdarzyła się nam zabawna historja. Przepadł nam popielato-biały kogucik. Jedna pani mówiła, że widziała, jak jacyś chłopcy pędzili nasze dwie kury i kogucika. Potem kury wróciły a kogucik przepadł. Na drugi dzień Mamusia szła do pani Kraszkiewiczowej, zobaczyła jakiegoś koguta i przyszła do domu i powiedziała babci. Babcia idzie, patrzy – niby nasz kogucik. A to był jednej pani, która mieszka u Sirki. Babcia zarżnęła tego kogucika. Ta pani przyszła i upomniała się, ale babcia powiedziała, że da jej jednego koguta wujka Romka.
9 sierpnia 1943
To było w gazecie niedzielnej, że w Pistyniu, tam gdzie jest ciocia Stasia, śmiercią męczeńską zmarli w ostatnich dniach lipca: 1. proboszcz rzym. kat. w Pistyniu ksiądz Józef Grzesiowski, 2. Dr. Kaliniewicz były dyrektor szpitala w Kołomyi mieszkający w Pistyniu, 3. Kuźmińska Rozalia 4. inż. wraz z córką 5. inż. Alojzy Zmygrodzki wraz z córką i Budzianowski.
13 sierpnia 1943
Koło Krasnego spalili folwark. W Szczurowicach byli partyzanci – kilku Niemców zastrzelili.
5 września 1943
Wakacje się skończyły. Nie pisałam pamiętnika, bo Mamusia ciągle kazała być na słońcu. I znów dzieją się straszne rzeczy. Zamordowali 12 osób polskich. Było tam 7 dzieci i 1 ksiądz. Starszych postrzelali a dzieci pokłuli nożami a jedno 7 miesięczne miało nóż w serduszku, Mamusia, babcia, wujku, Stefa byli na pogrzebie tego księdza. Nasza suczka Muśka miała troje psiaczków – jedno nieżywe ale dwoje zdrowych.
16 września 1943
Teraz jest zamknięta szkoła z powodu tyfusu brzusznego. Coraz więcej wypadków. W szpitalu zakaźnym już nie ma prawie miejsca, tak że musieli wynająć jakiś obszerny dom. Na Gajach Ditikowskich zięć zamordował teścia i teściową. Wszyscy w Brodach myślą o uciekaniu gdzieś na Zachód.
17 września 1943
Jest pochmurno. W południe padał deszcz. Przyjechał wujku Romek. Popołudniu jeździłam na rowerze, który wujku Romek pożyczył.
21 września 1943
Przyjechała ciocia Zosia z Wierzbowczyka już na stałe. Jest pochmurno i pada deszcz, rano o godzinie pół do szóstej słońce wzeszło ślicznie a teraz deszcz. Nie mamy chleba, babcia piecze placki. Wczoraj popołudniu chodziłam do jednej pani pożyczyć kawałek chleba. Mamusia zaś pruje, ja przedtem szyłam i szyję sukienkę dla lalki. Andrzej się bawi. Ciocia Zosia siedzi na wyrandzie a Jaś czyta. Już miesiąc a może dwa kopią na górze piaskowej okopy.
29 września 1943
Sowieci przekroczyli już górny Dniepr i zajęli któreś przedmieście Kijowa. Kiedyś to Stalin mówił przez radio, że do Szepetówki będę sowieci szli z bombami a od Szepetówki z harmonią. A żebyś wiedział, Tatusiu, że ja się tak sowietów boję i bardzo bym chciała być teraz przy Tobie. Ludzie mówią, że Niemcy, gdy się cofają nie zostawiają nic tylko kamienie i góry zwłok, ludzi pędzą przed się. Chciałabym, żeby to była Niepodległa Polska! Przyjechał wujku Adaś. Zarządca wszystkich folwarków (nieczytelne nazwisko) dał wujkowi Markopol.
30 września 1943
Ten (nieczytelne) Jaś rozłościł mnie strasznie. Babcia miała troszkę fioletowego atramentu i ta flaszeczka była moja, żeby tym atramentem pisać pamiętnik. Ale Jasio chciał coś pisać i Andrzej dał mu ten fioletowy atrament a ja Jasiowi odbieram a on wykręcił rękę, żeby nie dać mi tego atramentu i wylewa. Zlał mi "poziomkę", rękę, twarz, szyję i nogi. Tatusiu, myślisz, że coś pisał będzie? Atrament stoi na kredensie i nikt go nie rusza. Wszyscy uciekają z Brodów a my zostajemy, Przyjechał wujku Romek kolejką.
8 października 1943
Piątek. Już się rozpoczęła szkoła, dziś już drugi dzień. Mamusia coś z okiem, już trzeci tydzień puchnie i czerwieni się i są takie białe punkciki, Przyszła ciocia Stefa z Ponikowicy.
9 października 1943
Sobota. Wczoraj w nocy napadli partyzanci na wujka Romka i zabrali wszystko, co było w wujka pokoju a więc książki Krzyżaków (?), naczynia, mamusia dała tam do prania pościel, nawet babci świnkę. Wujku Romek uciekł do lasu i krył się w krzakach. Wujku mówi, że jest szczęśliwy, że wyjechał na noc do Brodów. Tatusiu, my już nie mamy pościeli na zmianę. Mamusia jest zmartwiona. My swoją pościel straciliśmy w Gdyni i używaliśmy babci pościeli a teraz nawet już babcia nie ma pościeli. Andrzej bawi się z Jasiem. Kłócą i biją czasem. Jaś to taki strasznie niegrzeczny chłopiec i nieraz wyśmiewa się z cioci Zosi. Dzisiaj przyjechała jedna pani i mówi, że we Lwowie zabijają na ulicach - idziesz ulicą a paf-pif ktoś z okna czy z domu strzela.
10 października 1943
Niedziela. Chodziłam do kościoła ze swoją klasą parami. Z babcią był Andrzej. Gdy przyszliśmy do domu, Andrzej chwalił się, że w kościele śpiewał "Jezu miłości Twej". Po kościele wstąpiłam do Krysi a ona dała mi trochę kasztanów. Kupiłam sobie śliczny, gruby zeszyt na pamiętnik w niebieskiej oprawie. Jutro kupię sobie jeszcze jeden lub dwa takie zeszyty w niebieskiej oprawie. Dziś jest bardzo zimno, prawdziwa jesień.
2 listopada 1943
Nie pisałam pamiętnika, bo byłam chora a teraz mam koklusz. Ten koklusz mam już trzeci tydzień. Koklusz przyniosłam ze szkoły.
10 listopada 1943
Na dworze jest brzydko i pada deszcz. Mamusia dała szyć dla mnie płaszczyk drapowany. Za uszycie krawczyni chce 100 zł. Mamusia daje lekcję pierwszej klasy córci krawczyni. 3 listopada wieczorem zginął tragiczną śmiercią ksiądz Panasiuk z Sznerowa. Jechał bryczką z Brodów do Sznerowa przez Klekotów. Bryczkę prowadził młody furman. Nagle nadjechało jedno auto z przodu a drugie z tyłu a ksiądz jakimś sposobem głową w auto i umarł natychmiast. Wujku Romek jest przeniesiony na Ditkowice, 6 km z Brodów.
11 listopada 1943
Rano wujku Romek pojechał do Koniuszkowa. Po południu wujku o pół do trzeciej wyjechał z Koniuszkowa. Koło okopiska na gościńcu w lesie napadli wujka partyzanci. Wujku jedzie a tu z lasu wypadają bandyci i "stij, chto jide". Wujku mówi, kto on a oni "To zlizaj z wozu" i zaprowadzili wujka do lasu. W lesie stał ich tabor i z 20 bandytów. W lesie pytają, jak wujku się nazywa. Wujku mówi "Klamra" a oni się pytają, czy wujku zna Sznerów. “Tak” mówi wujku "mieszkałem tam". "To twoja matka była może nauczycielką?" "Tak" mówi wujku. "No to ona mego ojca uczyła i to cię uratowało" mówi jeden "Pamiętaj" mówi “ja nazywam się Primak. Mnie ojciec mówił dużo o starym Klamrze".
12 listopada 1943
Wczoraj był w Brodach Generalny Gubernator Dr. Frank. Dzisiaj był pogrzeb księdza Deczyńskiego. O godzinie pół do trzeciej zaczął padać śnieg. Teraz jest prawie że biało na dworze. Przed południem byłam z Andrzejem na dworze. Teraz robię sobie szalik z białej nici szydełkiem.
14 listopada 1943
Dziś rano było słonko a teraz deszcz. Wczoraj rano umarła stara pani Juraszkiewiczowa.
Teraz babcia zaniosła kilka chryzantem do wieńca. Jaś jest bardzo chory – na jaką chorobę, to jeszcze nie wiemy. Czekamy na doktora. Wczoraj po południu szatkowaliśmy kapustę. Ja tarłam marchew i złamałam sobie paznokieć. Babcia siedzi w kuchni. Na dworze jest ciemnoszaro chociaż 4 godzina.
15 listopada 1943
Wczoraj wieczorem o 6 godzinie przyszedł doktór Zawadzki. Gdy zbadał Jasia, powiedział, że to będzie prawdopodobnie tyfus.
16 listopada 1943
Dzisiaj jest ładna pogoda. Jaś ma tyfus, nam nie wolno chodzić do pokoju, w którym on leży. Rano przyjechała ciocia Stefa. Wczoraj był wujku Adaś. Sowieci zajęli Berdyczów i Żytomierz. Szkoły zajęło wojsko a ulice zawalone są autami. Ja jestem dziś szczęśliwa, bo będę spała z Mamusią, a Andrzej z ciocią.
18 listopada 1943
Wczoraj rano poszłam... (nieczytelne). Wczoraj przyjechał wujku Adaś a dzisiaj pojedzie, Jest pochmurno. Dostaliśmy od babci wycinanki: niedźwiedź polarny i sklep towarów mieszanych. Andrusia narobił nam wstydu z bibułkami Pana Wasjana! Poszedł do pokoju pana doktora i wziął bibułki, które leżały na stole. Przychodzi do kuchni i daje mamusi i mówi, że to znalazł a podwórzu. Mamusia pyta pani Hali, czy to doktora, pani mówi "tak, to brata". Andrzej to ukradł i chciał dać mamusi.
21 listopada 1943
Niedziela. Jest pochmurno i rano mżył deszcz. Ja w domu nudzę się. Miała przyjechać ciocia Stefa, ale nie przyjechała. Mamusia poszła do pani Hali Wasjan. Muszka szczeka na psy, które do niej przychodzą.
25 listopada 1943
Przyjechał wujku Adaś. Miałam dziś awanturę za nici na szalik. Nici te białe wyprułam ze kapy, która wisi na drzwiach niby kotara. Zrobiłam prawie połowę, aż babcia pyta, skąd ja mam te nici. Mamusia mówi "ja to później mamie powiem". Babcia jeszcze raz się mnie pyta a ja mówię “to babci Mamusia powie”. A babcia patrzy na tę kotarę i chociaż nie ma śladu, bo za kanapę koniec spada, mówi, że ja z niej wyprułam.
26 listopada 1943
Tamtego piątku była u nas pani Pruchaska i mówi, że partyzanci zabrali jej męża, który był leśniczym na Bezodni. Ona chodziła na żandarmerię. Prosiła żandarmów, żeby pojechali z nią szukać męża, I nic nie znaleźli, tylko w biurku w szufladzie znalazła wszystkie dokumenty męża. Z tego można wnioskować, że jeszcze żyje.
3 grudnia 1943
Pogoda ciągle się zmienia - to śnieg, to przymrozek i słońce, to deszcz i błoto. Zbliża się święty Mikołaj. Ciekawam, co przyniesie. Przed kilkoma dniami zamordowali Żydzi stróża nocnego w Markopolu. Wczoraj przyszły pieniądze od Tatusia a dzisiaj od Babci.
6 grudnia 1943
Mamy dzisiaj św. Mikołaja. Dostaliśmy od Mikołaja różne rzeczy. Ja dostałam: granatowe i czerwoną wstążkę do przewiązywania głowy, Mikołajka z piernika, czekoladkę i kilka cukierków, kilka ciasteczek i orzechów. A od Mikołaja z Kołomyi rękawiczki i czapeczkę z angory i duże skórki angory. A Andrzej dostał: bloczek i trzy ołówki czerwony, niebieski i zielony. Kilka orzechów, ciastek, cukierków i trzy czekoladki, Mikołajka z piernika a ode mnie rękawiczki białe z zielonym. Popołudniu przyjechał wujku Adaś.
8 grudnia 1943
Dzisiaj pada śnieg. Rano to padał dużymi płatami. Dziś jest 10 rocznica mego chrztu. Dzisiaj przystąpiłam po raz drugi do spowiedzi i Komunii świętej. Nie byłam pięć miesięcy i piętnaście dni.
10 grudnia 1943
Na dworze jest biało i pada śnieg. Ciocia Dziunia siedzi i łata w pokoju. Babcia siedzi na kuchni i pokrywa kubraczek dla Andrzeja.
15 grudnia 1943
Dzisiaj pada śnieg. Wieczorem jechały tabory koni.
19 grudnia 1943
Na dworze jest mróz. Byłam dziś w kościele z ciocią Stefą i ciocią Zosią i z Jasiem. Dostałam od cioci Stefy spodnie narciarskie.
29 grudnia 1943
Nie pisałam pamiętnika, bo nie miałam trochę czasu i nie chciało się. Mamusia piekła ciastka, bułkę, dwa cwibaki. Była jedna szynka, dwa wianki kiełbasy. W święta przyszła do mnie Krysia Popiel. Piliśmy kakao i jedliśmy ciastka z naparstka. Na pierwszy dzień Bożego Narodzenia po tym przyjęciu, o którym już pisałam, poszłam z Andrzejem, Krysią i Jasiuńciem (nieczytelne) kolędować na Polski Komitet Opiekuńczy a 22 zł, które uzbieraliśmy daliśmy na biednych.
30 grudnia 1943
Na dworze jest chłodno, chociaż słonko wygląda zza chmur. Mamusia z ciocią Zosią i Jasiem poszła do miasta, babcia gotuje obiad, ja będę mieliła mięso na zrazy z kaszą. Teraz ciągle gdzieś mordują. W Leszniowie partyzanci zerwali most na rzece i zabrali wartownika, który stał na moście. W Jasionowie zabrali wszystką milicję ukraińską i ich kucharkę. A w Hucisku Brodzkim znaleziono grób 28 osób.
31 grudnia 1943
Słońce świeci, ale nie grzeje. Wiaterek mały wieje. Grudzień, zima, ale śniegu jest mało. W 1941 w grudniu była między polem Kaczmarskiego a lasem p. Stefy Weber góra wyżej drutów telegraficznych a tego roku to śniegu do kolan nawet nie ma. KONIEC ROKU.
1 lutego 1944
Rabka. Nie pisałam pamiętnika, bo nie miałam czasu. Pakowaliśmy się, bo mieliśmy wyjechać na zachód. Mamusia jeździła po całej Polsce. Oczywiście palcem po mapie. Była w Lublinie u cioci Loli. Aż wybrała Rabkę. W Rabce mieszka p. Alka Wysiecka.
2 lutego 1944
Dzisiaj byłam z mamusią i ciocią Zosią i Jasiem w kościele. Kościół w Rabce jest ładniejszy niż w Brodach. Okna całe z kolorowych szybek. Do kościoła jest daleko od nas. Do kościoła idzie się w dół. Na dworze nie ma już prawie śniegu. Dwa tygodnie temu wyjechaliśmy z Brodów z obawy przed bolszewikami. Wujku Romek wynajął wagon towarowy i my załadowawszy się pojechaliśmy na kolej, gdzie wsiedliśmy i za 4 godziny wzięli nasz wagon z bocznych torów na dworzec i nad ranem ruszyliśmy.
5 lutego 1944
Wczoraj na dworze było ciepło i w ogóle nie było śniegu. A dzisiaj jest biało na dworze i drzewa uginają się pod ciężarem śniegu.
6 lutego 1944
Dzisiaj byłam z babcią w kościele. Śniegiem sypie bez przerwy. Jestem bardzo ciekawa, co się dzieje w Brodach. Po mieście rozeszła się pogłoska, że Łuck i Brody zajęli bolszewicy. Babcia mówi, że to nieprawda. Babcia i ciocia, Jaś i Andrzej są niedobrzy. Jasiu - Czortasiu.
24 lutego 1944
Dzisiaj jest piękna pogoda. Ja mam już dosyć wszystkiego, to jest: Jasia - Czortasia. Ciągle mnie przez niego krzyczą, bo co on zrobi a jak się nie przyzna, to pytają Andrzeja, a jak Andrzej nic nie powie, to na mnie krzyczą. Mamusia ma pracę u jakiegoś Niemca. Już prawie miesiąc czekamy na zameldowanie i wciąż nie chcą nas zameldować i trzeba ciągle prosić, żeby zameldowali nas na stałe.
29 lutego 1944
Na dworze jest odwilż. Dzisiaj byłam z Andrzejem na bazarach po fotografię, na której Andrzej siedzi na niedźwiedziu a ja w białym sweterku i białej czapeczce i rękawiczkach i w granatowych spodniach.
2 marca 1944
Dzisiaj otrzymaliśmy list od Tatusia. Tatuś jest teraz w innym lagrze. Przedtem był w II A a teraz jest w Be III.
3 marca 1944
Dzisiaj idę na narty, które pożyczam u jednej dziewczynki. Pójdę może później, bo mi się gdzieś rękawiczka podziała a Andrzej nie chce mi pomagać szukać. Przez Jasiulka -Czortulka na mnie krzyczano, bo coś na niego powiedziałam a on powiedział: “Sto dni odpustu” a ja na niego “Wariatuńciu” i z tego to wszystko.
4 marca 1944
Tatusiu, ja już bym nie chciała mieszkać z babcią, ciocią Zosią, ciocią Stefą, Jasiuniem, bo dzisiaj wprowadził mnie w złość. Postawił umywalkę prawie na środku kuchni a ja odsunęłam i za to mnie skrzyczano.
16 marca 1944
Dzisiaj jeździłam na nartach, które pożyczyłam. Później chodziłam z ciocią Zosią i Jasiem do doktora, bo Jasiu jest coś słaby. Doktor powiedział, że on jest anemiczny, ma katar grubego jelita i nie może jeść czarnego chleba, fasoli i kapusty.
23 marca 1944
Dzisiaj pada śnieg. Rano byłam z Andrzejem na spacerze, jeździliśmy na sankach. Jeździliśmy od "Echa" do "Pałacyku Babuni" i od "Pałacyku Babuni" do "Riwiery". Mamusia pożyczyła 4 książki u Januszka Machniewskiego, syna inżyniera, u którego mieszka ten Niemiec, u którego Mamusia pracuje. Przedwczoraj dostała od tego Niemca kawałek pasztetówki i ćwierć litry wódki i trochę kości z pieczeni, na których babcia gotowała krupnik i kapuśniak.
24 marca 1944
Dzisiaj na dworze szaleje wicher i miecie trochę śniegiem. Wczoraj w południe mamusia dała wszystkim po cukierku a wieczorem dała mi tak, żeby nikt nie widział, jednego cukierka do łóżka. Ja mam palce u nóg odmrożone i dzisiaj ciocia Stefa ma mi kupić balsam na odmrożenia. Tatuś długo nie pisał. Dziś przyszło 200 złotych od cioci Loli a tydzień temu kilo czy dwa kila mąki. Za jakiś czas może ułożę jakiś krótki wierszyk.
25 marzec 1944
Dzisiaj przyszedł list od wujka Adasia, w którym donosi nam, że bolszewicy są już w Radziwiłłówce i że klasztor w Podkamieniu zajęli także bolszewicy. Brody były w dniu przed-przedwczorajszym silnie bombardowane. W niedzielę ewakuowali całą ludność Brodów. W klasztorze w Podkamieniu w czasie obrony zginęło całe 100 osób.
9 kwietnia 1944
Święta Wielkanocne. Dzisiaj jest prześliczna pogoda. Słońce świeci tak silnie, że gdy byłam u gospodyni, musiałam zdjąć płaszczyk i kamizelkę. Dzisiaj byłam z mamusią w kościele. Z nami był po raz pierwszy tutaj w kościele Andrzej. Tego roku święta są na wygnaniu. Ciastek jest mało, bo trochę rogalików z marmoladą, po kilka kawałków placka przekładanego marmoladą i kilka jeszcze jakiś ciasteczek. To wszystko piekła ciocia Stefa. Dawniej w czasie wojny piekła mamusia a teraz mamusia pracuje w szwalni, bo ten Niemiec, u którego mamusia, wyjechał z Rabki do Niemiec. Babcia ugotowała sześć jajek, które ufarbowała: trzy jajka na czerwono, trzy na fioletowo. Gdy jajka obeschły, ja nożem wyszkrabałam wzory i jajko było w kwiaty, drugie w kółeczka i kreseczki, trzecie w domki, czwarte w serca, piąte w kreseczki, szóste w kwiaty. Jak to dobrze, żeśmy wyjechali z Brodów, bo tam była przymusowa ewakuacja. Wszyscy wyjechali z miasta, pozostały już tylko gruzy. Koniec zeszytu szóstego.
Ciąg dalszy - ZESZYT 7
Poleć ten artykuł | |
Podziel się z innymi: | |
URL: | |
BBcode: | |
HTML: | |
Facebook - Lubię To: |
|
Komentarze
Dodaj komentarz
Oceny
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.